Grupa wydawnicza Helion/Bezdroża jest doskonale znana odbiorcom poprzez świetne poradniki, przewodniki oraz reportaże i książki podróżnicze. Wałkowanie Ameryki jest na poły reportażem, na poły opisem podróży, autor zaś za cel obiera przybliżenie czytelnikom najlepiej dostrzegalnych aspektów Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej.
Sam tytuł jest dwuznaczny: pomijając na poły żartobliwe odniesienie brzmieniowe do nazwiska autora, poprzez wałkowanie rozumieć można z jednej strony gruntowną indagację, a z drugiej – ujednolicenie i spłaszczenie badanego zagadnienia. Książka Wałkuskiego zbliża się ku drugiej opcji, co jest w tym samym stopniu jej wadą, co zaletą.
„Żyj i daj żyć innym” – dewiza, którą Marek Wałkuski uważa za najbardziej zwięzłe, a zarazem najbardziej wyczerpujące podsumowanie mentalności Amerykanów. Autor korzysta z doświadczeń trwającego ponad dekadę życia i pracy na kontynencie północnoamerykańskim oraz z pamiątek i wrażeń z podróży i wycieczek po Stanach Zjednoczonych Ameryki, własne obserwacje uzupełniając o liczne dane statystyczne i badania społeczne. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że w swoim dążeniu do zawarcia wszystkiego, co o USA można powiedzieć w niewielkiej bądź co bądź objętościowo książce autor uległ pokusie pójścia na skróty, ustandaryzowania czy prostej statystyki. Ostatnia z metod, najpowszechniejsza i najbardziej narzucająca się, jeśli chodzi o ogarnięcie potężnej wielkości, jest zawsze obarczona ryzykiem błędu, a nawet losowa, jak dowodzą mechanicy kwantowi. Okazuje się jednak, że społeczeństwo amerykańskie jest tak dalece różnorodne, że właściwie nie sposób wskazać w nim innych punktów stycznych niż mediany i nie można odrzucić statystyki, z całą jej niedoskonałością, chcąc mniej czy bardziej ogólnikowo całą tę rozmaitość skwantyfikować.
Autorowi udało się wychwycić najważniejsze cechy obywateli Stanów Zjednoczonych, to jest: swoiście pojmowany patriotyzm, przekonanie o własnej wyjątkowości, wielokulturowość, poszanowanie prawa własności, kult pracy i dorobku, wolność religijna. Cechy te wzajemnie się przenikają uzupełniają a niekiedy manifestują niejako przez negację – jedni czczą flagę, inni ją palą (w imię wolności wyrażania poglądów); jedni dążą przez całe życie do pomnażania majątku, inni żyją na zasiłku, korzystając poprzez rozbudowany system socjalny z pracowitości tych pierwszych; jedni uważają się za rodowitych Amerykanów, choć w gruncie rzeczy są potomkami najeźdźców, inni na każdym kroku podkreślają unikalność kultur imigranckich albo dewaluują kulturę rdzenną poprzez podszytą cynizmem cepeliadę. Jedni wreszcie obnoszą się ze swą religijnością, przybierającą niekiedy groteskowe formy, inni zaś optują za radykalnym ateizmem, ale wszyscy doceniają silny i jednoznaczny rozdział państwa od kościoła (czy raczej: kościołów). Tym, co Stany Zjednoczone w pewien sposób wyróżnia, jest powszechność i dostępność transportu indywidualnego (a co za tym idzie, silne uzależnienie od paliw kopalnych), muzyka country oraz apoteoza różnorodności.
Wałkowanie Ameryki z pewnością nie jest sposobem na jej dobre poznanie. Jest zaledwie przyczynkiem, który – trzeba to przyznać – potęguje ciekawość czytelnika. Jako że autor koncentruje się na społeczeństwie, siłą rzeczy nie ma w jego opisie miejsca na sport (ten słynny baseball, którego zasad nigdy nie zrozumiem…) czy fascynującą różnorodność krajobrazową. Zabrakło także głębszego wejrzenia w magię kultowych miast, z Nowym Jorkiem i Los Angeles na czele. Jest za to sporo polityki, bo ta pozostaje w nieodłącznym związku z socjologią, choć Wałkuski niewiele miejsca poświęca najsłynniejszym aferom i najbardziej bulwersującym decyzjom politycznym, jak choćby angażowanie się Stanów Zjednoczonych w międzynarodowe w konflikty zbrojne, w których walka o wpływy gospodarcze toczy się pod niedyskretną przykrywką górnolotnych i pojemnych pojęć, z demokracją na czele. Brakło także kulturotwórczej roli komiksu i filmu, w których nowocześnie archetypowi bohaterowie odtwarzają kulturowe ryty, tak dobrze znane miłośnikom mitologii porównawczej dzięki przełomowej pracy Josepha Campbella.
Wałkowanie Ameryki tyle zatem o tym niezwykłym kraju mówi, co przemilcza. Autor na jednej pozycji nie poprzestał, dlatego z przyjemnością sięgnę chociażby po To jest napad! Jedno pozostaje pewnym – żeby poznać Amerykę, trzeba ją zwiedzić samemu, a książka Wałkuskiego skutecznie, choć dyskretnie zarazem do tego zachęca.