Wiatr. Thriller dokumentalny miał premierę w czasie odbywającej się 59 edycji Krakowskiego Festiwalu Filmowego w Kinie pod Baranami. Reżyserem filmu jest Michał Bielawski, odpowiedzialny także za scenariusz. Autorem zdjęć zaś został Bartek Solik, związany z kulturą filmową Zakopanego. Pracował on już nad obrazem czy dźwiękiem w takich filmach, jak Ergaj. Ryszard Gajewski czy Jestem Renata. Sam obraz stanowi koprodukcję polsko – czesko – słowacką i skoncentrowany jest wokół zjawiska wiatru halnego.
Wiatr jak u Hitchcocka
Zaczyna się klasycznie, czyli … nie tyle trzęsieniem ziemi, co wiatrem, który huczy, dmie, pomiata ludźmi (dosłownie i w przenośni) i niszczy wszystko, co napotka na swej drodze. Być może w tej zawierusze usłyszysz chrzęst łamiących się drzew albo głos człowieka, który złowrogo opanowanym tonem zgłasza dyspozytorce pogotowia ratunkowego własne samobójstwo. Kolejne sceny przynoszą wyciszenie i konsekwentnie przybliżają nam bohaterów aż do momentu, gdy ci nieuchronnie podbiją nasze serca. Jednak cały czas czekamy na zapowiedziany w podtytule kataklizm, jednocześnie licząc na to, że natura ulituje się nad nimi i zapowiedzianej katastrofy nie będzie.
Wiatry i ludzie
Ani się obejrzysz, a lubisz występujących w filmie bohaterów. Ludzkich, reprezentowanych przez panią Teresę – kobiecą i silną zarazem poetkę lasu, pana Staszka – wiatracznego wizjonera i ojca rodziny, jak i panią Ewę – pełną powagi i dystansu, a przecież młodziutką i energiczną ratowniczkę medyczną. Lubisz także las, należący najpierw do Tatrzańskiego Parku Narodowego, a potem do pani Teresy, która namówiła dyrektora parku do sprzedaży działki mocą swojej osobowości oraz podaniem, napisanym wierszem. Któż inny, poza osobą autentycznie miłującą drzewa, czującą z nimi zmysłową więź, sporządziłby takie pismo?
Zatem, skoro podtytuł filmu brzmi „thriller dokumentalny”, ktoś zginie, a na pewno ucierpi. Na drodze ku tej katastrofie będą jeszcze powalone drzewa, zablokowane ulice, zawał serca, połacie wiatrołomów, awaria wiatraka, najazd służb ratunkowych i mnóstwo innych, dramatycznych obrazów, przetykanych impresjami kawalkady chmur, przetaczającą się z pełną zadumy godnością po zboczach Tatr.
Nie wywołuj wiatru z lasu
Górale zaczarowują rzeczywistość na wiele sposobów. Poznasz oryginalne złorzeczenia i czarowne w swym regionalnym charakterze przekleństwa, ale słowo „halny” pozostaje w sferze tabu. Takich zaklęć jest więcej; na niedźwiedzia mówi się wszak „jedzący miód” (etymologicznie, celem obłaskawienia) albo „On” – szczególnie w tym drugim słowie kryje się zarówno lęk, co szacunek. Ujrzysz niemą siłę witalną przyrody i poczujesz podskórną moc ludzi, którzy cierpliwie odbudowują to, co w ferworze wichury uległo zniszczeniu. Spojrzysz na wstrząsający obraz paraliżującego strachu i na cichą odwagę pójścia przed siebie, wbrew wszystkiemu. Obejrzysz piękną scenę obyczajową, w której bohaterka, podczas zgryźliwej kłótni z mężem, wykrzykuje nagle w niebo: „i jak tu nie pisać poezji!”.
Prawdziwość i artyzm
W wizji artystycznej reżysera nie zmieściły się, na szczęście, gadające głowy ani banalne wnioski. Przyglądasz się, drogi widzu, bohaterom z trudnym do odparcia przeczuciem, że film reżyseruje się sam. To pozorna nonszalancja, za którą kryje się znakomity pomysł i rzetelna obróbka zgromadzonego materiału; to powściągliwość, która moc przekazu identyfikuje z sugestywnym obrazem i świetnie dobraną muzyką i dźwiękiem. Stroniąc od epatowania emocjami bohaterów reżyser sprawia, że budzą się one w Tobie, a i skala ich jest całkiem spora.
Czy warto obejrzeć film Wiatr?
Warto. Dlatego, że nie ma tu tandetnej cepeliady, prostych rozwiązań, oczywistego klimaksu. Jest za to szacunek dla autentycznej kultury góralskiej i górskiej przyrody, z całym jej tkliwym pięknem i obezwładniającą grozą. Nie jest to też film przekombinowany, który Cię zmęczy wyśrubowaną symboliką i wielowątkowym zagmatwaniem. Wiatr. Thriller dokumentalny to, w gruncie rzeczy, obraz prosty i przez to wartościowy, jak jego bohaterowie. Zobacz sama, zobacz sam, bo warto.
Film rywalizuje o nagrodę Złotego Lajkonika w kategoriach film dokumentalny oraz film polski 59. Krakowskiego Festiwalu Filmowego, organizowanego przez Krakowską Fundację Filmową.
Fot. Kamila Szatan