Cisza sama w sobie wzbogaca. To rzecz wysokiej jakości, ekskluzywna i luksusowa. Klucz, który może otworzyć nowe sposoby myślenia.
Na rynku norweskim „Cisza” ukazała się w 2016 roku, a już rok później wydawnictwo Muza udostępniło ją polskim czytelnikom. Książkę tę polecił mi Piotr Pustelnik. Próbując rozmawiać, przekrzykiwaliśmy gwar tłocznego korytarza hali widowiskowo – sportowej Uniwersytetu Ekonomicznego, gdzie odbywał się właśnie Krakowski Festiwal Górski. A Piotr, zapytany o swoją wyprawę na biegun, wspomniał o panującej tam ciszy i książce, która ciszy jest poświęcona. Nie milczeniu, a właśnie ciszy.
Kim jest autor?
Erling Kagge jest norweskim wydawcą, polarnikiem, podróżnikiem, na poły filozofem, na poły ojcem rodziny. Przede wszystkim zaś jest ciekawym obserwatorem świata, który go otacza. Wędrując ku biegunom, przedzierając się przez podziemia Nowego Jorku czy stołując się z rodziną rozważa wszelkie aspekty ciszy: drażniącej, doskwierającej, kojącej, sztucznej, oczywistej, głębokiej, pozornej – i tymi przemyśleniami dzieli się w sposób daleki od mentorstwa i przechwalania. W sposób pełen zadumy i tak naturalny, jak sama cisza. Dowodzi przy tym, że ciszy nie trzeba szukać, lecz trzeba ją odnaleźć, gdyż „nie trzeba wiele, aby zrozumieć ciszę i radość, jaką możesz czerpać z odcięcia się od świata”.
Czym zaś jest cisza?
Czym jest „Cisza”? To nieledwie etiuda literacka, przyczynek filozoficzny, sokratejska zachęta do myślenia i zajrzenia w głąb siebie. Nie ma tu zawiłych konstrukcji myślowych, są nieskomplikowane opowieści perypatetyka, czyli kogoś, kto przechadzając się, jednocześnie snuje przemyślenia. Celem tej książeczki nie jest przechwalanie się podróżniczymi zdobyczami, nie jest nim protekcjonalne moralizatorstwo ani pyszałkowate obnoszenie się z monopolem na prawdę. Słowa w niej zawarte czerpią siłę z autentycznych doświadczeń i skromności autora, który bezpretensjonalnie przyznaje, że „chętnie odkrywałby prawdę, jak czynią to naukowcy, ale nie jest mu to dane”.
„Cisza” – czy warto sięgnąć po tę książkę?
Książeczka ta jest chwilą oddechu, jest zbiorem refleksji, zaklętych w proste obrazy, a przede wszystkim jest wyrazem wielkiej potrzeby ciszy, z której wynika konieczny dystans i wewnętrzna dojrzałość. Kagge odnajduje ciszę pośród milczących przestrzeni biegunów, w zgiełku wielkiego miasta, przy rodzinnym stole, wobec codziennych czynności i niecodziennych przygód. Książka ta jest także zachętą, by ciszy i refleksji poszukać w samym sobie. Jej prostota i prawdziwość są dla mnie autentycznym objawieniem, a przecież autor niczego nie odkrywa – mówi bowiem o tym, co w głębi duszy wszyscy wiemy, o ile odważymy się w tę duszę zajrzeć.
Fot. Rafał Raczyński