Dobra książka górska – czyli jaka?
Od kilku lat obserwujemy rosnącą popularność literatury górskiej. Praktycznie co tydzień odbywają się festiwale górskie lub podróżnicze. I nie ma festiwalu bez potężnego działu literackiego. Coraz więcej wydawnictw wydaje książki, których głównym motywem są góry. Biografie alpinistów, historie eksploracji masywu górskiego lub nawet jednego szczytu, wspomnienia z wypraw, sylwetki uczestników wypraw…
Statystyka jest nieobłagana. Im większe tempo edycji, tym większe ryzyko, że dana książka będzie zawierała błędy, nieścisłości. Że będzie niestarannie zredagowana, brzydko wydana, niedokładnie skorygowana. Najgorszym jednak błędem jest wydanie książki zwyczajnie słabej. Albo, mówiąc inaczej, złej.
W tym krótkim poradniku mówię o tym, jak napisać dobrą książkę. Ale także o tym, jak rozpoznać dobrą książkę, gdy już zostanie napisana. Ten tekst jest dla Ciebie, jeśli jesteś przyszłym autorem, zainteresowanym tematyką czytelnikiem, miłośnikiem literatury, amatorem gór. Albo bywalcem spotkań autorskich, festiwali, przeglądów górskich i podróżniczych.

Najważniejszy jest pomysł
Inaczej mówiąc, chodzi o powód napisania książki. Zastanów się nad tym, zanim w ogóle siądziesz przed klawiaturą (bo kto teraz używa maszyny do pisania?). Chcesz utrwalić historię danej wyprawy? Opowiedzieć o wybitnej postaci świata gór, bo nikt tego wcześniej nie zrobił? Albo nikt nie zrobił tego jak należy? Masz ekskluzywny dostęp do sprawdzonej wiedzy na dany temat? A może chcesz przedstawić czytelnikom własne przeżycia? Czy są na tyle unikalne, że ich zainteresują? A może nie są wyjątkowe, za to Twój sposób opisywania rzeczywistości jest niezwykły, oryginalny, twórczy? Być może pragniesz odtworzyć drogę duchową, metafizyczną, wiodącą w góry? Motywacji i pomysłów może być naprawdę wiele. Dla napisania dobrej książki wystarczy jeden, byle solidny.
Jeśli chcesz się tylko pochwalić swoimi osiągnięciami albo dopiec byłym kolegom, nie pisz. Nie warto popularyzować egotyzmu ani siać żółci. Pieniądze też nie są dobrą motywacją. Na palcach rąk idzie policzyć osoby, które się na książkach dorobiły, a spośród laureatów Literackiej Nagrody Nobla twórców literatury górskiej nie ma. Póki co.
Dobra książka górska jest napisana poprawnie
Czyli nie zawiera błędów. Najgorsze z nich to błędy merytoryczne. Jeśli szanujesz swoich czytelników, to sprawdzisz trzy razy nawet to, co wydaje się oczywistością. W wydanej niedawno monografii poświęconej znaczeniu lekarzy na wyprawach wysokogórskich pomylono datę aneksji Austrii. O dwa lata. Książki górskie czytają głównie osoby związane w jakiś sposób z górami. Z pewnością wychwycą nieudolne sformułowania, nieścisłości, wpadki terminologiczne, geograficzne, faktograficzne. Niektórym wystarczy jedna, by się zniechęcić do książki i jej autora. Zatem powtórzę: jeśli szanujesz swoich czytelników, zadbaj o to, by błędów nie było. Zainwestuj w dobrą redakcję oraz korektę. Skrupulatnie podpisuj zdjęcia, kontroluj cytaty, zatroszcz się o bibliografię. Unikaj tandetnych, krzykliwych okładek – są dobre do serii Harlequina, czyli disco polo literatury.
To, co miłe dla oka
Lubimy ładne rzeczy. Dotyczy to także książek. Dobra treść to jeszcze za mało. Pozycja literacka wydana niechlujnie, na brzydkim papierze, sklejona byle jak, zawierająca słabe zdjęcia zrobi kiepskie wrażenie na odbiorcach. Zatroszcz się zatem o stronę wizualną. Dobierz ładne, trafne, wysokiej jakości zdjęcia. Opisz każde z nich i zadbaj we współpracy z wydawcą, by odnosiły się do tekstu.
Często się zdarza, że zdjęcia publikowane są zbiorczo, w formie wkładki (na lepszej jakości papierze). Nie uważam tego za dobry pomysł. Taka opcja jest tańsza i łatwiejsza do wykoania dla wydawcy, to fakt. Ale zdjęcia są oderwane od treści, ciężko się na nich skupić, zakłócają lekturę. Dlatego lepiej jest wplatać zdjęcia w treść.
Tutaj także możesz dać wyraz swoim poglądom. Naprawdę! Przykładem na to jest książka Michała Szczęśniaka, poświęcona jego podróży bez planu. Autor wydał ją (własnym sumptem) na papierze konopnym, znacznie bardziej ekologicznym niż papier tradycyjny.
Dobra książka (nie tylko górska) jest wiarygodna
Chcesz wejść w świat, który przedstawia Ci autor, bo jest piękny. Albo przeciwnie: opisana rzeczywistość Cię odstręcza i przeraża. W każdym przypadku: budzi emocje. To one są w dużej mierze wyznacznikiem wiarygodności.
Naprawdę nie warto pozować na barona Munchausena (to ten koleś, co opowiadał niestworzone historie o swoich rzekomych przygodach). Nie pozuj na proroka, głosiciela prawd objawionych, jedynego wtajemniczonego. Nie staraj się na siłę przekonać swoich odbiorców, że jesteś kimś wyjątkowym. Albo, że Twoja historia jest przełomem w literaturze górskiej czy w historii wspinania. Jeśli tak jest, czytelnicy dostrzegą to sami. Jeśli zaś tak nie jest (co statystycznie jest bardziej prawdopodobne), odbiorcy stracą do Ciebie zaufanie. I wątpliwe, by je odzyskali.
Jeśli piszesz biografię, nie pisz jej z kolan. To znaczy: nie klękaj przed swoim bohaterem. Nie stawiaj mu pomnika. Nie pomijaj niewygodnych faktów z jego życia czy niezbyt życzliwych osób. One w sposób szczególny domalowują literacki portret człowieka. Antyprzykładem może być książka Dominika Szczepańskiego o Tomku Mackiewiczu. Kierując się sympatią, a także pisząc książkę zbyt pospiesznie, Szczepański zrobił herosa z kogoś, kogo wiele osób ze środowiska uważa za antybohatera.
I, nade wszystko, nie kłam. Nigdy.
Dobra książka górska nie musi być popisem erudycji
Są tacy (jak niżej podpisana), co lubują się w trudnych słowach, zawiłych wypowiedziach, wyszukanych frazach. Niekiedy się one przydają: można na przykład użyć ciekawych epitetów do nazwania dróg w rejonie wspinaczkowym. Czyli żeby się trochę pośmiać. Ewentualnie takie kwieciste produkty myśli mogą stać się Twoim znakiem rozpoznawczym. Wówczas uważaj: ludzie będą oczekiwać, że równie sprawnie mówisz, jak piszesz….
Krasomówstwo bywa ładną ozdobą, ale jeśli coś dobrze wiesz, umiesz o tym mówić także prostym językiem. Dlatego unikaj posługiwania się słowami, wyrażeniami, których nie do końca rozumiesz. Jakich nie używasz na co dzień. Przelej swoje myśli, a potem ewentualnie zastanów się, jak wyeliminować powtórzenia czy językowe niezręczności. Albo, jeśli masz z tym problem, powierz to zadanie specjalistom, czyli doświadczonym i fachowym redaktorom.
Nie musi także być oparta na faktach
Wielu z nas jednoznacznie kojarzy literaturę górską w literaturą faktu. Tymczasem nie zawsze tak jest. Mamy górskie dramaty (jako rodzaj literacki, a nie trudne przeżycia). Mamy także poezję górską, dawniej tak chętnie uprawianą, obecnie popadającą w niesłuszne zapomnienie. No i mamy powieści, czyli beletrystykę. Przykłady?
- Znakomita parodia opisów monumentalnych wypraw„Rum Doodle”Williama Bowmana,
- świetna wariacja na temat kultury zakopiańskiej lat dwudziestych, czyli „Carolus Victor” Huberta Jarzębowskiego
- horror górski „W przepaści” Michelle Paver
- powieść psychologiczna Joe’go Simpsona „Dźwięk grawitacji”
i wiele, wiele innych.
Nie musisz więc, jako autor, ograniczać swojej wyobraźni i mocy twórczej.
Musi za to być w jakimś wymiarze oryginalna
To stwierdzenie wcale nie stoi w sprzeczności z postulatem prostoty. Chodzi bowiem o coś innego. Lepiej napisać biografię nieznanej do tej pory powszechnie, fascynującej postaci niż produkować czwartą biografię wybitnego alpinisty. A już na pewno nie warto posiłkować się narzędziami typu Google Trends czy Ubersuggest podczas poszukiwania tematu swojej książki. Nie warto i koniec.
Najciekawsze biografie to te, które jeszcze nie powstały. Potrafisz podać ich przykłady? Jestem pewna, że tak (podziel się nimi w komentarzu i zobaczymy, co się da z tym zrobić 🙂
Z drugiej strony: są tematy, które doczekały się kilku opracowań. Świetnym przykładem jest tragedia na Mount Everest z maja 1996 roku. Pisali o niej Krakauer, Bukriejew, Hall czy Weathers. Nakręcono nawet na jej podstawie film pod tytułem, a jakże, „Everest” (reż. Baltazar Kormakur). Każdy z autorów przedstawił wydarzenia tak, jak je widział. I to jest dla nas, czytelników, wartościowe. Możemy dowiedzieć się więcej.
Pamiętaj o realnej ocenie własnych możliwości
Są osoby ze świata gór, które pisać nie potrafią. Nie i koniec. Po prostu ich nie puszcza. Brak im może talentu, może dyscypliny, a może zwyczajnie czasu lub motywacji. Tacy alpiniści jak Jerzy Kukuczka, Erhard Loretan czy Ryszard Pawłowski bez kozery sięgają po pomoc profesjonalistów. Czyli dziennikarzy, publicystów, twórców literatury. Powstaje wówczas pozorna autobiografia albo wywiad – rzeka. I nie ma w tym nic złego. Przeciwnie. Profesjonalny twórca literatury pomaga bohaterowi skanalizować myśli, ułożyć wypowiedź, nakierować rozmowę na ciekawe tory. Tomasz Malanowski, Piotr Trybalski, Bernadette Mac Donald czy Piotr Drożdż to tylko kilka spośród wielu znaczących nazwisk. Taka współpraca ma swoje minusy. Wytrawny rozmówca, po pierwsze, może manipulować dziennikarzem. Po drugie: może nie zaakceptować obrazu, jaki wspólnie wymalowali i opóźniać lub nawet bojkotować publikację. Przyjaźń z alpinistą może być pomocna w przezwyciężeniu tych pułapek, ale też niekoniecznie. Ostatecznie można poczekać, aż bohater umrze. Ale to raz, że makiaweliczne, a dwa, że zwykle czasochłonne.
Nie wybiegaj także przed szereg. Pisanie podsumowania swojego życia w wieku trzydziestu kilku lat nie jest dobrym pomysłem. Nie jesteś przecież Jezusem. Jeszcze sporo doświadczeń przed Tobą. No chyba że masz wewnętrzną potrzebę apologii, wyjaśnienia, doprecyzowania bolesnych kwestii.
Dobra książka górska – podsumowanie
Można je zawrzeć w trzech słowach: sens, prawda, rzemiosło. Czyli: mów swoim czytelnikom prawdę. Nie pozuj na kogoś, kim nie jesteś. Jeśli jesteś miłośnikiem krótkich form, nie sil się na epopeję. Jeżeli lubisz poezję, nie wciskaj się w gorset surowej prozy. Jeżeli nie masz górskich osiągnięć, postaw na impresje i nie próbuj krygować się na wybitnego alpinistę. W przypadku zaś, gdy masz wybitne osiągnięcia, nie umniejszaj ich fałszywą skromnością.
Żadna książka nie powstała nigdy „na Judahu skale”. Inspiracja jest tylko …inspiracją. Od niej się zaczyna długi i żmudny proces tworzenia książki. Dobry temat obroni się sam, a kiepskiego nie przysłoni najlepszy marketing. Cokolwiek napiszesz, najpierw to odłóż. Przeczytaj. Daj przeczytać innym. Ale nie swoim dobrym kumplom, przyjaciołom czy rodzinie, bo trudno będzie im zdobyć się na obiektywizm. Unikaj jak ognia roszczeniowej postawy, złośliwości, umniejszania innych.
Czyli: szanuj siebie i innych. Tylko tak można napisać dobrą książkę górską.
Z pewnością nie wyczerpałam tematu. Jeśli się ze mną nie zgadzasz, chcesz dodać coś od siebie, uzupełnić mój tekst – zostaw komentarz. Im więcej głosów, tym lepiej!
Zdecydowanie na rynku brakuje biografii Andrzeja Zygi Heinricha,
Całkiem trafne uwagi. Dziękuję. (Piszę to nie bez kozery…:)