Ilona Łęcka
  • Home
  • News
  • Teksty
    • Książki
    • Podróże
    • Góry
    • Wydarzenia
    • Eseje
    • Sztuka
    • Wywiady
    • Zapiski z podróży
  • Współpraca
  • O mnie
  • Kontakt
1 listopada 2017 Autor: Ilona Łęcka

Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma? – czyli słów kilka o literaturze grajdołowej

Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma? – czyli słów kilka o literaturze grajdołowej
1 listopada 2017 Autor: Ilona Łęcka

Nie od dziś powszechnie biadoli się nad upadkiem czytelnictwa i kultury jako takiej. Zasób wiadomości kulturoznawczych jawi się jako jeden z najgorszych licealnych koszmarów, zaraz po wyliczaniu pochodnej funkcji. Pewien zakres obycia kulturalnego i poszerzanie swych horyzontów myślowych o sztandarowe dokonania sztuki scenicznej, muzycznej czy plastycznej przyjmuje się z dobrotliwym pokpiwaniem. Dworuje się z uduchowionej postawy życiowej artystów, marzycieli, twórców, wizjonerów. Powszechnie akceptuje się nastawienie na zysk i zarobek, którego ponurym ucieleśnieniem jest praca w korporacji – gdy robisz to, co musisz, wiedząc, że jest to praca jałowa i bezsensowna, jeśli analizować ją w oparciu o egzystencjalne doktryny filozofów. Podobny los spotyka literaturę – sponiewieraną i eksploatowaną do granic córkę wolnej myśli i nieskrępowanego piękna.

Z drugiej jednak strony, w obrębie danej subkultury literatura jest kanałem wyrażania najważniejszych idei, promowania prominentnych postaci czy opiewania przełomowych dokonań. Im bardziej zaś dane piśmiennictwo tkwi w zgrzebnych ryzach poprawności, tym bardziej zdaje się być cenione przez wąskie grono wewnątrzgrupowych odbiorców. Tym właśnie jest literatura grajdołowa – piszmy o nas, dla nas, posługujmy się metajęzykiem niezrozumiałym dla ignorantów, stawiajmy papierowe pomniki znanym tylko nam tuzom, nie pozwólmy, by pompowana pychą bańka naszych ułud pękła.

Pokusa tworzenia i percypowania literatury grajdołowej nie ominęła środowiska górskiego, które jeszcze do niedawna mieniło się ostoją kultury i elity intelektualnej, a w którym obecnie triumfują: rubaszny humor, grubiaństwo i ignorancja. Czołowym bohaterem literackim jest wspinacz totalny – dla którego każda wartość jest metrem, a każda skala – wyceną trudności. Monomanię naszego protagonisty traktujemy z nabożną czcią, jako realizację prymarnego postulatu o głębokim, ontologicznym znaczeniu sekwencji przechwytów, zapamiętanie jego podnosząc do rangi niedościgłego wzoru. Wybaczamy więc mu, jako autorowi literackiemu – faktycznemu bądź pozornemu – szorstki język, płaskie myśli, niewybredne słowa i wybijający z nich, rwący (górski) potok egotyzmu. Ja – dokonałem tego, czego byście nie dali rady; wspiąłem się najwyżej, najlepiej, najszybciej, z największym lekceważeniem dla niebezpieczeństw, drwiąc sobie z waszej trwogi. Ja, niebieski ptak, którego barwnym ogonem są wasze niespełnione marzenia. Ja, idol ciemiężonych pracą biurową i rodzinną nudą, ja, wciągający potężnym haustem wasze tęskne westchnienia niczym rześkie, górskie powietrze. Ja, kapłan najwyższy, w swej nieskończonej dobroci uchylający wam rąbka moich przeżyć.

Ten gorączkowy kult nie omija wydawców, redaktorów, często obezwładnia nawet recenzentów. Jeśli zaś któryś pragnie więcej, bardziej, lepiej, jeśli któremuś zamarzy się jakość na miarę nie tyle Conrada czy Hemingwaya, co choćby Żuławskiego – tego to abnegata należy stłamsić, zdezawuować, odsądzić od czci i wiary. Bo się nie zna. Bo nie rozumie, że wspinacz jada wyłącznie liofilizaty, śpi w portaledge’u, jedzie na wyprawę bądź wraca z wyprawy, żyje i umiera dla wspinania, a ewentualne, nieznaczne wyłomy jego życiorysu pisanego we wspinaczkowym kajecie służą jedynie uwierzytelnieniu jego nonkonformistycznej postawy.

Za nic więc miejmy poprawność językową, rudymentarną kulturę osobistą, wrażliwość i empatię. Pozwólmy na postępującą degradację myślenia i odczuwania, zanurzmy się w świat, w którym wspinacz czytający Becketta czy Dostojewskiego, potrafiący wykrzesać z siebie zdanie podrzędnie złożone jest zabawną osobliwością.  Szukajmy recenzentów, którzy na tę doktrynę nie tylko się zgodzą, lecz przyjmą ją z całym dobrodziejstwem i każdej, najsłabszej nawet książce (byle była górska)  sprokurują gęste od komunałów peany.

Albo przyjmijmy skromnie, że jednak nie każdy nadaje się na autora książki. Nie wszystko, co napisane, warto przeczytać, nie wszystko warto wydawać. Niech w górę dążą nie tylko nasze stopy, lecz przede wszystkim – nasze aspiracje. Żądajmy literatury na wysokim poziomie. Pragnijmy metafor, estetyki, szerokich horyzontów, krytykujmy prostactwo i miałkość. Nie gódźmy się na bylejakość. Nie róbmy świątyni z grajdołka.

Fot. Rafał Raczyński

Share this:

  • Click to share on Facebook (Opens in new window)
  • Click to share on Twitter (Opens in new window)
  • More
  • Click to print (Opens in new window)
  • Click to share on LinkedIn (Opens in new window)
  • Click to share on Reddit (Opens in new window)
  • Click to share on Tumblr (Opens in new window)
  • Click to share on Pinterest (Opens in new window)
  • Click to share on Pocket (Opens in new window)
  • Click to share on Telegram (Opens in new window)
  • Click to share on WhatsApp (Opens in new window)
  • Click to share on Skype (Opens in new window)
  • Click to email a link to a friend (Opens in new window)
Poprzedni artykułSłów kilka o zlocie jaskiniowym pod TatramiNastępny artykuł W poszukiwaniu prany, czyli Zapisany w Kręgach Marka „Ragana” Raganowicza

Leave a Reply Cancel reply

Znajdź tekst

Ostatnie posty

Terra insecta, czyli planeta owadów. Recenzja książki24 maja 2021
Dobra książka górska. Jak ją napisać? Po czym rozpoznać?8 maja 2021
Wim Hof. Geniusz czy wariat? Człowiek, który oswoił zimno6 maja 2021

Kategorie

  • Eseje
  • Góry
  • Książki
  • News
  • Podróże
  • Sztuka
  • Uncategorized
  • Wspinaczka
  • Wydarzenia
  • Wywiady
  • Zapiski z podróży

Tagi

Ade Integrale alpinizm alpinizm fast&light Alpy Amazonka Bernadette McDonald biegi górskie biografia Denis Urubko drytooling ekologia El Capitan esej Eseje Filip Babicz film górski Fitzcarraldo Gran Borna himalaizm himalaizm zimowy Himalaje Kino Pod Baranami Korona Himalajów i Karakorum Krakowski Festiwal Górski Kultura górska literatura górska Literatura podróżnicza ochrona przyrody Opera Piotr Trybalski Polish Machine Polski Himalaizm Zimowy przyroda Rafał Fronia rekord Spotkania z Filmem Górskim styl życia Tatry Wojtek Kurtyka wspinaczka wspinaczka klasyczna Wspinaczka solowa Wspinaczka sportowa wspinaczka wielkościanowa wspinaczka wielowyciągowa

Najnowsze teksty

Terra insecta, czyli planeta owadów. Recenzja książki24 maja 2021
Dobra książka górska. Jak ją napisać? Po czym rozpoznać?8 maja 2021

Kategorie

  • Eseje
  • Góry
  • Książki
  • News
  • Podróże
  • Sztuka
  • Uncategorized
    • Wspinaczka
  • Wydarzenia
  • Wywiady
  • Zapiski z podróży

Bądźmy w kontakcie

+48 790 718 300
ilonalecka@gmail.comilonalecka.pl
© Ilona Łęcka 2019, Webmaster: Łukasz Mucha