Ilona Łęcka
  • Home
  • News
  • Teksty
    • Książki
    • Podróże
    • Góry
    • Wydarzenia
    • Eseje
    • Sztuka
    • Wywiady
    • Zapiski z podróży
  • Współpraca
  • O mnie
  • Kontakt
2 sierpnia 2019 Autor: Ilona Łęcka

Kuba Kucharski, W uścisku Katriny

Kuba Kucharski, W uścisku Katriny
2 sierpnia 2019 Autor: Ilona Łęcka

Fakty

23 sierpnia 2005 nad wyspami Bahama uformował się jeden z najbardziej niszczycielskich huraganów, które dotknęły Stany Zjednoczone. Pod wdzięczną nazwą Katrina kryją się zwłoki 1836 ludzi oraz 705 osób, które uznano za zaginione; chowa się 81 miliardów dolarów strat materialnych. Zniszczeń niematerialnych nie da się ująć matematycznie, dość jednak powiedzieć, że obecnie Nowy Orlean, miasto, które najbardziej ucierpiało na skutek cyklonu, jest zamieszkany przez ludność niemal o połowę mniejszą, niż przed huraganem, a jego najbardziej zdewastowana przez wicher i powódź dzielnica nadal jest niezdatna do zamieszkania.

Wydawać by się mogło, że huragan był zarówno dla ludności, jak i dla struktur rządzących kompletnym zaskoczeniem. To jednak nieprawda. W samym Nowym Orleanie do podtopień i zniszczeń dochodziło już wielokrotnie, dlatego też zniesiono wały powodziowe i opracowano system ewakuacji. Tymczasem podczas przejścia Katriny 80 procent wałów zostało przerwanych, a pośród osób, których nie zdołano ewakuować, zgromadzonych w prowizorycznie do tego zaadaptowanym budynku stadionu sportowego dochodziło do eskalacji przemocy i szerzenia się chorób, wynikających z ciasnoty i braku dostępu do czystej wody oraz leków. O tym właśnie pisze Kuba Kucharski, dziennikarz z wykształcenia, zajmujący się marketingiem internetowym, który przebiegu i skutków huraganu Katrina doświadczył na własnej skórze.

Emocje

Jak to się stało, że polski dziennikarz znalazł się na miejscu katastrofy jeszcze przed jej nastaniem? Wyjaśnienie jest proste: jako student Kucharski wyjechał do Stanów do pracy, chcąc szlifować język, zwiedzić ten fascynujący kraj i zdobyć doświadczenie. Czysty przypadek sprawił, że wraz z grupą znajomych trafił do Nowego Orleanu i podjął pracę w parku rozrywki. Wobec braku możliwości ucieczki z miasta udał się na stadion Superdome, szukając schronienia. Ostatecznie spędził tam sześć dni.

Lektura W uścisku Katriny poucza nas, że emocje mogą być złym doradcą. Autor pozwolił im panować nad sobą w toku pisania do tego stopnia, że na racjonalną analizę wydarzeń, które obserwował i w których uczestniczył, znalazło się miejsce dopiero w epilogu. To mocno zachwiało konstrukcją książki: trzy kolejno następujące po sobie części są irytująco drobiazgowe i pozbawione jakiejkolwiek refleksji nad istotą tudzież istotnością opisywanych zjawisk, zaś epilog stanowi mało strawną ze względu na swój encyklopedyczny chłód, racjonalną analizę wydarzeń, począwszy od historii miasta, poprzez naukowe wyjaśnienie zjawiska huraganów, skończywszy na kwestiach społecznych, z przestępczością i bezrobociem na czele.

Wobec takiego rozrzucenia porządku narracji na skrajnych osiach jawi się słusznym domniemanie, że zapis wydarzeń został sporządzony dosłownie lub prawie dosłownie in situ, zatem na jakąkolwiek logiczną analizę okoliczności nie starczyło miejsca. W konsekwencji część epilogowa powstała znacznie później. Wydawać by się mogło, że dzięki temu książka pełniej odzwierciedla swój własny proces powstawania, jednak z perspektywy odbiorcy jest to, niestety, zabieg chybiony. Znacznie lepiej byłoby przeplatać ze sobą oba porządki narracyjne, by od razu uzyskać pełnię obrazu czy, jak mówią fotografowie, głębię ostrości. Być może dzięki takiej jukstapozycji autor uniknął by dłużyzn w części wspomnieniowej na rzecz uwypuklenia istotnych zdarzeń, nadania im właściwego tempa, podkreślenia uczuć i procesów, jakim uczucia te w naturalny sposób podlegały. Tym bardziej, iż narrator sam moment przejścia huraganu opowiada w sposób metaforyczny, odwołując się do własnego snu. Krótko mówiąc, przesypia atak huraganu, a jego traumatyczne doświadczenia wynikają ze skutków klęski żywiołowej, nie zaś z samego przejścia cyklonu. W tym miejscu lukę narracyjną dobrze byłoby uzupełnić o logiczne, może wręcz naukowe opracowanie dynamiki cyklonu, tego jednak zabrakło.

Gdy już wiemy, co się stało

łatwiej o dystans wobec dramatycznych wydarzeń, a także wobec naszej relacji z tychże. Owego dystansu autorowi wyraźnie zabrakło, podobnie jak zabrakło mu dyscypliny słownej i sytuacyjnej – rozrost części pierwszej książki jest zdecydowanie nadmierny, a przez to mało zajmujący. Kolejną sporną kwestią jest rezygnacja z malowniczego języka i opisów na rzecz dialogów i zapisu nie tyle faktów, co jednostkowej ich interpretacji. Od dziennikarza wymagać można znacznie więcej, dlatego też pod tym względem książka mocno rozczarowuje, pisana prostym, mało urozmaiconym językiem, nie poparta głębszą analizą sportretowanych bohaterów i ich motywacji, pozbawiona głębi i artyzmu. Ów brak dystansu wobec swojego dzieła, jakże typowy dla debiutantów, winien być pod czujną pieczą redaktora. Ubolewać pozostaje nad faktem, iż temat tak ważny, tak intrygujący, a przy tym zaprezentowany z samego centrum wydarzeń, został potraktowany nadmiernie uczuciowo przez początkującego autora i zdecydowanie zbyt pobłażliwie, by nie rzec: lekceważąco przez redaktorkę, Elizę Kujan.

Mimo licznych jej niedoskonałości, polecam książkę jako bezpośrednie świadectwo dramatycznych wydarzeń i ponury dowód na to, że USA jest tworem państwowym dalekim od ideału, na który próbuje się medialnie kreować.

Share this:

  • Click to share on Facebook (Opens in new window)
  • Click to share on Twitter (Opens in new window)
  • More
  • Click to print (Opens in new window)
  • Click to share on LinkedIn (Opens in new window)
  • Click to share on Reddit (Opens in new window)
  • Click to share on Tumblr (Opens in new window)
  • Click to share on Pinterest (Opens in new window)
  • Click to share on Pocket (Opens in new window)
  • Click to share on Telegram (Opens in new window)
  • Click to share on WhatsApp (Opens in new window)
  • Click to share on Skype (Opens in new window)
  • Click to email this to a friend (Opens in new window)
Poprzedni artykuł"Zaginiony horyzont" Tadeusza SzczęsnegoNastępny artykuł "Polscy himalaiści" Dariusza Jaronia

Leave a Reply Cancel reply

Znajdź tekst

Ostatnie posty

Freeganizm – ekologia czy fanaberia?2 września 2020
Zamknięta przestrzeń obłędu – o filmie „Stoję za Tobą” w reżyserii Jakuba Mateusza Borunia31 sierpnia 2020
Wyprawy w mikroskali, czyli „Premie górskie najwyższej kategorii” Jakuba Kornhausera3 sierpnia 2020

Kategorie

  • Eseje
  • Góry
  • Książki
  • Podróże
  • Sztuka
  • Wydarzenia
  • Wywiady
  • Zapiski z podróży

Tagi

Agata Rejowska Andrzej Mecherzyński-Wiktor Bernadette McDonald Bogumił Słama Denis Urubko ekologia Filip Babicz Grenlandia Kolosy Krakowski Festiwal Górski Krzysztof Wielicki Kuba Marcin Tomaszewski Michał Woroch Needcompany Piotr Trybalski Przegląd Filmów Górskich w Wadowicach Rafał Fronia Recenzja oniryczna Robert Macfarlane Spotkania z Filmem Górskim styl życia Tomek Mackiewicz Wspinaczka solowa Wspinaczka sportowa

Najnowsze teksty

Freeganizm – ekologia czy fanaberia?2 września 2020
Zamknięta przestrzeń obłędu – o filmie „Stoję za Tobą” w reżyserii Jakuba Mateusza Borunia31 sierpnia 2020

Kategorie

  • Eseje
  • Góry
  • Książki
  • Podróże
  • Sztuka
  • Wydarzenia
  • Wywiady
  • Zapiski z podróży

Bądźmy w kontakcie

+48 790 718 300
ilonalecka@gmail.comilonalecka.pl
© Ilona Łęcka 2019, Webmaster: Łukasz Mucha

loading Cancel
Post was not sent - check your email addresses!
Email check failed, please try again
Sorry, your blog cannot share posts by email.
Ta strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.ZgodaNie wyrażam zgody