Gdyby Bolesław Leśmian ruszył w podróż, gdyby zamiast w poezję celował w prozę poetycką – wówczas Piotr Strzeżysz byłby nieledwie kultywatorem jego spuścizny, by nie rzec – kreatywnym epigonem. Tak się nie stało, choć narracja „Zaistnień” ma w sobie ślady animizacji natury Leśmiana, a także tchnienia onirycznej fantazji Schultza czy ujmującej prostoty Jimeneza.
Co Piotr Strzeżysz mówi o sobie?
Autora „Zaistnień” cechują przede wszystkim dziecięca ciekawość, zestawiona z głęboką, dojrzałą, lecz nie spetryfikowaną sceptycyzmem mądrością. Narrator oto łagodnie przystaje na konieczność trudów podróży, na nieuniknioność ciągłego parcia naprzód, na nieuchronność podróży tej końca, jakim by on nie był:
„kto wie, czy w końcu nie ściągnąłbym na siebie któregoś z wściekle uderzających raz za razem piorunów i nie użyźnił popiołem patagońskiej ziemi”…
Oniryczny zapis podróży?
Mawia się o tej książce, że jest onirycznym zapisem podróży. Nic bardziej błędnego! Narrator jest zaskakująco silnie umocowany w otaczającej go rzeczywistości, uwolniony od aroganckiego mniemania o potędze i niezniszczalności istoty ludzkiej, w pełni świadom złożoności swojego wnętrza. We wnętrzu tym marzenia, wspomnienia i doświadczenia zmysłowe są jednym i tym samym, nie zaś odseparowanymi od siebie cezurą czasową, niezależnymi bytami. Jak mało kto pojmuje Strzeżysz, że podróż jest równie dobrym sposobem na życie, co komfortowa gnuśność. Tak długo jednak, jak wynikają one z własnej, podjętej w pokorze wobec świata i w dumie płynącej z akceptacji posiadanych środków i możliwości.
Piotr Strzeżysz – spotkanie dziecka ze starcem
Wiele wyszukanych słów można o tej książce powiedzieć. Z pewnością jest ewenementem, jak i jej autor. Jest pięknym, owocnym spotkaniem dziecka ze starcem, Jungowskiego syna z ojcem, natury z człowiekiem. Opowieść Strzeżysza stoi na zupełnych antypodach jałowego konsumpcjonizmu, przejawiającego się dobitnie w stwierdzeniu „if it’s Friday, we’re in Rome” – koniecznie z irytująco amerykańskim akcentem.
Piotr Strzeżysz rysuje mapę przeżyć
„Zaistnienia” to zbiór refleksji, rodzących się w trakcie wyprawy z Ziemi Ognistej na Alaskę, to mapa przeżyć, to podróż niemożliwa do odtworzenia. Ma ona bowiem unikatową właściwość elektronu – badając go, jednocześnie na niego wpływamy. Ten dualizm korpuskularno – falowy, ten fenomen naszej rzeczywistości, pozwala nam w różnych stanach naszego wnętrza różnorako odczytywać odcienie wnętrza autora.
Latać nie umiem, więc jeżdżę rowerem
A jeśli książka jest li tylko udaną kreacją, zachwycającą mistyfikacją, zawadiacką grą wchodzącego z łagodną ironią autora z czytelnikiem? Tym lepiej! Tym dobitniej świadczy to o niewątpliwym talencie Strzeżysza, zdolności ukazywania nam realiów podróży w metafizyczny, odrealniony sposób.
Magia drogi
Czytaj więc, drogi odbiorco płci obojga. Czytaj po wielokroć, fragmentami bądź w całości. Pozwól, by choć na chwilę owładnęły Cię niesamowita zwyczajność i magia codziennego pochłaniania kolejnych kilometrów. By zainspirować się, wstać, odetchnąć głęboko i poczuć dreszczyk przygody, jaką jest życie.
A jeśli chcesz poznać autora lepiej, obejrzyj także film Nie dojechać nigdy w reżyserii Bartosza Liska.
Autor: Piotr Strzeżysz
Tytuł: „Zaistnienia”
Wydawnictwo: „Bezdroża”, 2020
Recenzja ukazała się w internetowym wydaniu Outdoor Magazynu.