Seks w mitologiach to temat niezwykle obszerny. Tak bardzo, że muszę zacząć od tłumaczenia. W swoim eseju pominęłam ogromną liczbę zagadnień, związanych z mitologicznym seksem, wobec innych zaś dopuściłam się uproszczeń, a nawet żartu. Mit bowiem jest tworem zbiorowym, zdolnym do ewolucji za sprawą czasu i kultur sąsiednich, w swej niestałości trudno uchwytnym i wielopostaciowym. Nie mam bynajmniej na celu dezawuować osiągnięć żadnej kultury ani zasad żadnej z religii, nie jest też mym założeniem tworzyć kompendium wiedzy. Jak seks ma służyć przyjemności, tak moje niedoskonałe opracowanie służyć ma wywołaniu uśmiechu na Twej twarzy.
Seks jest obecny w każdym kulcie
Pobieżna choćby lektura którejkolwiek z mitologii uczy nas, że współżycie seksualne bóstw czy herosów jest nieodłącznym elementem każdego kultu. Wszelkie religie stanowią bowiem odzwierciedlenie kultury, która je stworzyła, z jej niedoskonałościami, z jej charakterystyką, wreszcie – z jej codziennym otoczeniem. W naturze seks jest jedną z fizjologicznych czynności, niezbędnych do przetrwania. Od jedzenia czy snu odróżnia go jedynie to, że w zamierzeniu służy przedłużeniu gatunku, nie zaś jednostki. Aby nie było jednak zbyt łatwo, prędko ustalono szereg obyczajów i obwarowań, dotyczących strefy erotycznej. Ponieważ jednak prawa ludzkie bogów nie dotyczą, przeto cieszyli się oni dalece posuniętą swobodą i inwencją.
Na początku był… seks?
Staroirańska (perska) Awesta poucza o pułapkach autogamii. Oto bezosobowy, odwieczny Zurwan (Czas) począł w swym łonie dwóch potomków wyłącznie siłą modlitwy i kontemplacji. Jednak koncepcja ta nie w pełni się sprawdziła, bowiem pierworodnym synem Zurwana był szpetny i smrodliwy Aryman, zaś piękny i szlachetny Ormuzd pojawił się na świecie jako drugi. Bynajmniej nie zbiegiem okoliczności Aryman utożsamiany był więc z tym, co żeńskie, chtoniczne i nieczyste, zaś Ormuzd – z pierwiastkiem męskim, jasnym i górnym.
Awesta niezbyt precyzyjnie wypowiada się na temat pary pierwszych ludzi, Maszji i Maszjana, wywodzących się od demonów, którzy poprzez rozpasane rozmnażanie się coraz bardziej pogrążają się w pierwotnym mroku. Mówi jednak o menstruacji jako nieczystości pojawiającej się za sprawą wszetecznego Arymana oraz o inicjacji erotycznej, jaką młodzi chłopcy otrzymują z rąk (czy aby na pewno z rąk?) dużo starszych, doświadczonych kobiet. Rzecz ma się analogicznie w przypadku dojrzewających dziewcząt.
Starokoreańska księga Kogi poucza, że do poczęcia wystarczy żarliwa modlitwa. Otóż za czasów boskiego Hwanunga niedźwiedzica, mocą zaklęć przemieniona w kobietę, z braku kandydata na męża modli się o cud partenogenezy – i cudem tym zostaje obdarzona. Podobnie jest w przypadku pochodzenia Dzumonga, który zrodził się z promieni słonecznych, mimo przeszkód penetrujących ciemny pokój, w którym zazdrosny władca przetrzymywał swą piękną oblubienicę Juhwę.
Natomiast według japońskiej Kojiki dopiero w siódmym pokoleniu pierwotnych bóstw shintoistycznego panteonu pojawiła się pierwsza para prarodziców o atrybutach płciowych. Cóż z tego, skoro Izanagi i Izanami (bo o nich mowa) nie bardzo wiedzieli, jak z tych atrybutów korzystać? Uczyli się więc skwapliwie poprzez obserwację ptaków. Afrykańscy Dogoni z kolei rozprawiają o bogu Ammie, twórcy wszechświata oraz Ziemi, której klitoris stanowiły kopce termitów. Jednak, chcąc odbyć stosunek z kobietą – ziemią, Amma uznał ten wyrostek za przeszkodę i postanowił go usunąć, dając tym samym niechlubny początek kobiecemu obrzezaniu.
Endogamia, czyli wszystko zostaje w rodzinie
Jak wnosimy z perskiej Rygwedy, kazirodztwo było tak powszechne, że przetrwało mit i objawiło się po raz ostatni bodaj w początku XIX wieku, kiedy to szach perski Fath Ali ożenił się z własną córką.
Kazirodcze związki były popularne wśród bóstw starogreckich, ale i w mitologii starohebrajskiej. Abram (później Abraham) nie tylko poślubił własną siostrę Sarah, ale dopuścił się także wobec niej stręczycielstwa, namawiając ją do uwiedzenia faraona, by zapewnić sobie i swoim pobratymcom dobrostan podczas pobytu w Egipcie. Nieco bardziej powściągliwa jest mityczna para koreańskich praprzodków ludzi, którzy po potopie, jako rodzeństwo, powstrzymywali się od współżycia, póki nie otrzymali zachęty w postaci wyraźnego znaku z niebios.
W micie afrykańskich Jorubów, omawiającym genezę bóstw orisza, zrodzony z kazirodczego związku siostry z bratem Orungan zakochuje się we własnej matce Jemandży, a ich miłosne zapasy przebiegają tak gwałtownie, że Jemandża upada na ziemię. I jest ten upadek brzemienny w skutkach: jej piersi tryskają strumieniami wody, z łona zaś wyłaniają się bóstwa orisza.
Starotestamentowy Lot uprawiał seks z własnymi córkami (gwoli sprawiedliwości należy dodać, że został przez nie wykorzystany po pijaku). Podobnie sumeryjski Enki, stwórca człowieka, za partnerki obierał sobie swoje córki. Jedną z nich była Inana, mityczna femme fatale, która uwiodła ojca, by wyłudzić od niego sekret boskich sił tworzenia.
Potęga seksualności
Babilońskim odpowiednikiem Inany jest słynna Isztar, kochanka i wojowniczka, bogini wieczoru, poranku i rozkoszy fizycznej. Nie wszystkie jednak miłosne awanse Isztar kończyły się sukcesem: półbóg Gilgamesz odrzucił jej wdzięki, wypominając bogini niewierność i fakt, że złamała serce swemu prawowitemu mężowi oraz poprzednim kochankom (w innej wersji mitu nie bynajmniej nie był tak powściągliwy wobec jej wdzięków). Wstrzemięźliwość Gilgamesza względem bogini budzi zdumienie, jako że znany był on z seksualnego rozpasania, biorąc sobie coraz to nowe kochanki w imię ius primae noctis, na co skarżyli się bogom wszyscy (męscy) mieszkańcy Uruk.
W mitologii tej pojawia się też po raz pierwszy Lilith, upiorna uwodzicielka, znana także jako pierwsza żona biblijnego Adama. W biblijnej Pieśni nad Pieśniami spotykamy również poetycką pochwałę namiętnej miłości, którą przez wieki nieudolnie próbowano interpretować symbolicznie – na drodze do szczęścia kochanków jest wprawdzie rozstanie, a nawet zbiorowy gwałt, ale wszystko kończy się idyllicznym happy endem.
Celtycka Riannon, bogini silnie związana z kultem koni, znana była z licznych związków, między innymi z Pwyllem i Manawydanem. Związek z Pwyllem skazany był na nieszczęście, jako że Riannon rzuciła dla niego poprzedniego narzeczonego.
Podobnie grecka Afrodyta, jak przystało na boginię miłości, była nie tylko piękna, ale i kochliwa, a małżeństwo ze szpetnym Hefajstosem nie stało bynajmniej na przeszkodzie jej licznym romansom. Jednym z obiektów jej uczuć był bohaterski wojownik trojański Eneasz, innym Ares – bóg wojny, z którym miała syna, Erosa. Niestała w uczuciach bogini zakochała się także w Adonisie, którego zazdrosny Ares zabił podczas polowania, podstępnie przedzierzgając się w dzika. Podobne nieszczęście spotkało rzymską Kybele, która najwyraźniej dysponowała większą mocą, niż Afrodyta, bowiem rzymskiej bogini udało się przywrócić kochanka do życia. Analogicznego cudu dokonała egipska Izyda wobec swego brata i męża zarazem, Ozyrysa, któremu siły życiowe przywrócił stosunek seksualny w pozycji „na jeźdźca”.
Seks a walka płci
Seks może być środkiem manipulacji, zarówno w swym pozytywnym, jak i negatywnym wymiarze. Przekonał się o tym starogrecki Uranos, jednym cięciem sierpa wykastrowany przez własnego syna, Kronosa. Z ostatnich kropli padającego w morze ejakulatu zrodziła się bogini miłości, Afrodyta. Kronos nie cieszył się długo władzą. Jak każdy starszy bóg, spodziewał się, że zostanie pozbawiony władzy przez boga młodszego, bliższego ludziom. Następcą zuchwałego Kronosa okazał się jego własny syn Zeus, znany przede wszystkim z niezliczonych romansów z boginiami, boginkami, nimfami i zwykłymi ziemiankami i obficie zaludniający Ziemię swym potomstwem. Dla Zeusa, zdolnego niemal dowolnie zmieniać postać, nie było murów zbyt wysokich, lasów zbyt gęstych, dam zbyt cnotliwych.
Anatolijska Isztar ma chytry plan na pokonanie niszczycielskiego potwora Hedammu. Nie tylko zjawia się przed nim w pełni swych kobiecych wdzięków – naga, namaszczona wonnymi olejkami i ozdobiona klejnotami, ale dla wzmocnienia swej uwodzicielskiej potęgi upaja go alkoholem. Niestety badaczom nie udało się odtworzyć całości mitu, więc skutków kuszenia Isztar możemy się jedynie domyślać.
Mity japońskie, skompilowane w Kojiki czy Nihongi, często wywołują poczucie miłosnego niespełnienia. Tak oto porzucony przez Akaruhime, kochający ją mąż Amenohiboko skazany jest na wieczną tęsknotę za żoną, zamienioną w czerwony klejnot.
Perfidny Odyseusz nie miał takiego pecha – wyspecjalizował się w porzucaniu swoich kochanek, które traktował jako przystanki w powrocie do prawowitej małżonki, jednak ani Kirke, ani Kalypso niespecjalnie się na nim mściły. Widocznie umiał on postępować z kobietami: Penelopa nie przypuszczała nawet, że mógłby być jej niewiernym, a syreny ze swym wiodącym na pokuszenie śpiewem okazały się bezsilne wobec sprytu bohatera spod Troi.
Mania wielkości i miłość do zwierząt
Kobe Taka, ojciec Farana, narodowego bohatera afrykańskich Songhajów, wymarzył sobie, że poślubi największą i najpotężniejszą kobietę. Odnalazł ją w osobie Fatimaty, pani tak wielkich rozmiarów, że krawędź jej sukni, przykrywszy go, mało nie zadusiła bohatera na śmierć, choć przecież nie był wymoczkiem, na śniadanie bowiem zwykł jadać pięć hipopotamów. O rozmiarach Fatimaty mówi także opowieść, w której Faran, płynąc rzeką, niepostrzeżenie wpłynął między nogi Fatimaty i zatrzymał się dopiero na skraju jej serca, sądząc, że dotarł do źródła rzeki.
Początki kultury Dahomeju są według mitu jeszcze bardziej bulwersujące, bowiem z braku boskiego porządku wśród ludu panowała powszechna zoofilia, w wyniku której kobiety współżyły z kozłami, a mężczyźni z kozami. Kres temu występkowi położyło dopiero wprowadzenie kultu bóstw wodun.
Herodot przytacza jedną z legend o Heraklesie, według której bohater spotkał w Scytii Echidnę, która od pośladków w górę miała postać kobiecą, zaś niżej – wężową. Ich intymne igraszki zaowocowały przyjściem na świat aż trzech potomków, od których zresztą wywodzą Scytowie swe pochodzenie.
Wszystkie te wyskoki są jednak nieledwie igraszką wobec nieposkromionej fantazji Pazyfae, która za obiekt swych uczuć obrała byka i aby zadośćuczynić żądzy, kazała pomysłowemu inżynierowi Dedalowi skonstruować mechaniczną krowę, w której wnętrzu występna królowa przybrała postać miłej oku byka jałówki. Romans nie skończył się najlepiej – owocem międzygatunkowego związku był potwór Minotaur, którego jedynym, jak się wydaje, sensem istnienia było zainspirowanie Dedala do zbudowania labiryntu. Mit milczy na temat reakcji króla Minosa na postępek żony, można się jedynie domyślać, że potężny, zwierzęcy konkurent musiał znacznie podkopać jego wiarę we własną męskość.
Seks z przymusu
Koreański mnich Pobu Hwasang rezygnuje z drogi buddyjskiego oświecenia i żeni się z rozsądku z olbrzymką, która mieni się Królową Niebios, by zażegnać straszliwą suszę. Małżeństwo z przymusu spełnia swą rolę – klęska zostaje zażegnana.
Nordycki Thor, chcąc odzyskać swój młot, skradziony przez olbrzyma Thryma, nakłania najpiękniejszą z bogiń, Freję, by poślubiła Thryma. Gdy ta stanowczo odmawia, Thor zmuszony jest udawać pannę młodą. Na szczęście, na chwilę przed konsumpcją związku, bóg gromu odzyskuje dwój młot i powstrzymuje olbrzyma przed niecnymi zakusami.
Jego boska koleżanka Lofn sprzeciwia się związkom z przymusu, stojąc na straży prawdziwej miłości i dokładając wszelkich starań, by ci, których połączyła zakazana miłość, mogli być razem.
Różne oblicza prawdziwej miłości
Babilońskie bóstwa również wiedziały, co to miłość. Ereszkigal, siostra Isztar i zarazem pani świata podziemnego, kochała Nergala równie mocno po tym, gdy stał się łysy, kulawy i zezowany – został bowiem oszpecony wyrokiem bogów. Enkidu zaś, dziki człowiek, rozmawiający ze zwierzętami, został uwiedziony przez świętą nierządnicę Szamhat i w ten sposób, poprzez seks, zagościł wśród cywilizacji – nadal jednak wzorował się na zwierzętach w kwestii pozycji seksualnej.
Enlil, sumeryjski bóg słońca i opiekun miasta Ur, dopuścił się aktu pedofilskiego wobec Ninlil, za co został wygnany do świata podziemnego. Jednak młoda małżonka podążała za nim, a Enlil współżył z nią w przebraniu strażnika rzeki świata podziemnego lub przewoźnika łodzi.
Starogrecki Orfeusz, mityczny twórca najbardziej bodaj enigmatycznego z kultów starożytnych misterium, tak bardzo kochał swą żonę Eurydykę, że udał się do Hadesu, aby ją stamtąd uwolnić. Gdy jego zabiegi nie odniosły skutku, błąkał się bez celu po całej Tracji, aż zgraja rozszalałych kapłanek Dionizosa rozszarpała go żywcem.
Bohaterski wojownik Achilles miał romans z Patroklesem, Narcyz zakochał się w sobie samym, a Eos, bogini jutrzenki, zdecydowała się na gerontofilię – tak bardzo kochała swojego ludzkiego wybranka Titona, że uzyskała dla niego dar nieśmiertelności i nie opuściła go nawet wówczas, gdy ze starości zdziecinniał i skurczył się do rozmiarów politowania godnej kukiełki (biedaczka zapomniała poprosić o wieczną młodość dla swego męża). Zaś Pigmalion, duchowy praprzodek miłośników erotycznych lalek, zakochał się w wykonanej przez siebie rzeźbie kobiety, którą nazwał Galateą i traktował niczym prawowitą małżonkę.
Erotyczne zabawki
W dawnej Korei panował kult falliczny: w waginalnych jaskiniach składowano posążki o wyraźnie fallicznym kształcie, być może po to, by zadowolić demoniczną Songakssi, która zmarła jako dziewica, nigdy za życia nie skosztowawszy cielesnych uciech. Mieszkańcy wioski Anindzin, zaniepokojeni dość nieobyczajnym wyglądem posążków, wydali nawet swą niezaspokojoną morską pannę Herang pośmiertnie za mąż. Koreańczycy z gór Dziri znaleźli natomiast sposób na odbycie symbolicznego stosunku pomiędzy bóstwami Songmo i Panja, obrazowo stymulując posążek kobiety rzeźbą o fallicznym kształcie.
Starogrecki Priap dotknięty był osobliwą przypadłością wiecznej erekcji, za sprawą której nieustannie molestował wszelkie przedstawicielki płci żeńskiej. Wzwiedziony członek męski był artefaktem utożsamianym także z egipskim Minem, uważanym za jedno z wcieleń Ozyrysa czy z nordyckim Freyrem. Czyż mogło jednak być inaczej w przypadku patrona płodności i męża Gerdy, bogini płodnej ziemi? Ciekawie jawi się w tym panoptikum Ghede, najbardziej bodaj nacechowany seksualnie spośród bogów haitańskiego wudu, który kpi sobie z pruderii i przekłamań na temat seksualnej natury człowieka. Przebiera kobiety za mężczyzn i odwrotnie, zjawia się na ceremoniach nie dla niego przeznaczonych, posiada nawet moc ożywiania zmarłych i czynienia z nich zombi.
Kult płodności i symbolika uzupełniających się wzajemnie, przeciwnych płci jest w rozmaitych wyobrażeniach obecna w każdej kulturze ludzkiej, od tych najbardziej pierwotnych, poprzez wysublimowane yin i yang aż po zuchwałą, nowoczesną enuncjację make love, not war , ruch New Age i wszechobecne dziś, czerwone serduszka. Miłość i seks są klamrą spinającą ludzkość od jej początków aż po czasy obecne. Trawestując więc Mickiewicza: kochajmy się!
