Niedźwiedzie nie obchodzą Sylwestra. A przynajmniej do niedawna nie obchodziły. Tymczasem pisowski oszołom chciałby to zmienić, urządzając hałaśliwą zabawę pod Tatrami.
Parafrazując Alexisa de Tocqueville: nie ma takiej niegodziwości, której nie popełniłby skądinąd łagodny i liberalny rząd, by zaskarbić sobie przychylność tłuszczy. Jak inaczej, niż szukaniem taniego poklasku, rozumieć kuriozalną decyzję o organizacji zabawy sylwestrowej pod Wielką Krokwią w Zakopanem? Kuriozalną w wielu powodów:
Skąd ten pomysł
- Z głowy Jacka Kurskiego, oświeconego prezesa telewizji publicznej, spółki akcyjnej skarbu państwa. On to w swej niewzruszonej mądrości zdołał nie tylko wykoncypować wspaniałą myśl, ale także wcielić ją w życie i to bez udziału biernego obserwatora, jakim jest w tym wypadku burmistrz miasta – bowiem teren, na którym miała by odbyć się impreza, należy częściowo do Centralnego Ośrodka Sportu, a częściowo do Tatrzańskiego Parku Narodowego.

Dlaczego Zakopane?
Na paradę wielkopańskiej pychy nieokrzesanego watażki wybrano właśnie Zakopane. Miasto to miasto regularnie przekraczające normy skażenia powietrza. Co gorsza, zalewane jest tsunami cepeliady dalekowschodniej proweniencji i inwencji zagorzałego miłośnika LSD? A przecież Zakopane jest w istocie bazą wypadową do wycieczek w Tatry. Najwyższe polskie góry są przecież unikatem przyrodniczym! Są naturalną siedzibą wielu cennych gatunków roślin i zwierząt, w tym gatunków reliktowych i endemicznych. Dlaczego przyzwala się na to, by feeria sylwestrowych pohukiwań wdzierała się w przestrzeń należną zwierzętom? Przecież Tatry jako pierwszy tego typu obszar w Polsce objęto ochroną! Przecież Zakopane powinno być kojarzone z kulturą i ideą ochrony przyrody! Bowiem przyroda jest najcenniejszym, co miasto ma do zaoferowania mieszkańcom oraz turystom.
Hałas szkodzi nie tylko niedźwiedziom
- Czy nie słyszycie? Zanieczyszczenie hałasem nie jest lotnym hasłem nawiedzonych ekologów. Jest faktem, wobec którego Unia Europejska zajęła już oficjalne stanowisko. Hałasem można nękać, a nawet torturować, co potwierdza ponura historia nielegalnych przesłuchań więźniów i aresztowanych. Jak się okazuje, terror dźwiękowy dotyczy nie tylko ludzi. Niektórzy chyba nie potrafią bawić się inaczej, jak generując i absorbując huk. Nie zapominajmy, że zwierzęta żyjące w Tatrach nie mają w zwyczaju przytępiać zmysłów alkoholem. Co gorsza – specyficzne położenie miasta tylko ten hałas spotęguje. Hałas wywołuje, nie tylko u ludzi, szereg negatywnych skutków. Kłopoty ze słuchem, problemy psychiczne (tak, zwierzęta też ją mają!) czy poważne zaburzenia snu (także zimowego) to tylko niektóre z nich. A przecież sen zimowy jest dla wielu gatunków tatrzańskiej fauny jedynym naturalnym sposobem przetrwania zimy…
Nie wszystko im wolno
Przypomnij sobie mającą miejsce piętnaście lat temu, wojnę o wodę, która rozegrała się w boliwijskiej Cochabambie. Koncern Bechtel uzyskał tam, na mocy porozumień ze skorumpowanym rządem, zezwolenie na sprywatyzowanie wody, w tym także deszczówki. Mieszkańcy miasta protestowali na ulicach. Jedna osoba poniosła śmierć w starciach z siłami rządowego wojska, dwie straciły wzrok na skutek stosowania przez wojsko gazu łzawiącego. Ostatecznie jednak ludzie dopięli swego. Woda pozostała prawem, nie towarem. Cisza także jest naszym prawem!
Przypomnij sobie słowa prezesa korporacji Nestle, która kojarzyć się może z chwytliwym hasłem „Good food for good life”. Prezes korporacji, Peter Brabeck – Letmathe cynicznie oświadczył, iż woda pitna nie jest prawem człowieka, lecz produktem. Oznacza to, że można ją koncesjonać i sprzedawać. Pomyśl, do czego są w stanie posunąć się ludzie, zarządzający wielkimi spółkami, jeżeli przekonanie o własnej nieomylności idzie u nich w parze z prowincjonalnym gustem, degrengoladą moralną i żądzą zysku. Nie sądzisz chyba, że pod Tatrami zabrzmi Tytan Mahlera, chorały karmelitańskie czy choćby VII Symfonia Beethovena…
Niech niedźwiedzie śpią!
Z inicjatywy „Tygodnika Podhalańskiego” na stronie petycje.org dostępna jest petycja o odstąpienie od planów organizacji tej zbędnej i szkodliwej imprezy.
5 listopada petycję w sprawie rezygnacji z urządzania zabawy sylwestrowej u stóp skoczni narciarskiej na Wielkiej Krokwi podpisało już 18 tysięcy osób. To więcej niż połowa populacji stałych mieszkańców Zakopanego.
Petycja dostępna pod tym linkiem: https://www.petycjeonline.com/stary_niedwied_mocno_pi_nie_chcemy_sylwestra_pod_wielk_krokwi?a=114155&fbclid=IwAR38vw9uOozjmpFfAjN5OFevkgX9oHfL3i4s1faVF9hDlouLV9UYyVkYDy8
Fot. davidsilvermanphotography.com
1 komentarz