Pierwszego października bieżącego roku nakładem wydawnictwa Znak ukazała się pierwsza biografia Tomka Mackiewicza, podróżnika, poszukiwacza przygód, trekkera i himalaisty, który zginął podczas zejścia po drugim zimowym zdobyciu Nanga Parbat (8126 m. n. p.m.).
Z okładki zawadiacko spogląda ku nam wspinacz, stojący na tle himalajskich gigantów. Jedną ręką się asekuruje, drugą zaś wznosi ku niebu. Lektura książki przekonuje nas, jakże trafny był wybór tego właśnie zdjęcia.
Tomek w akcji. W biegu. Niespokojny duch, szukający niesztampowych wyzwań, który dzieli swój czas i energię między rodzinę (a właściwie dwie rodziny) a przygodę. Człowiek z trudną, pouczającą przeszłością uzależnienia narkotykowego, z którego uczynił swoisty sztandar przetrwania. Mężczyzna przywiązany do ludzi, lecz nie do miejsc. Poszukiwacz przygód, ale nie tych z gatunku weekendowej atrakcji, lecz doznań drastycznych, ekstremalnych, wysysających z niego wszystkie siły fizyczne i duchowe, balansujących na granicy pomiędzy życiem a śmiercią. Taki portret Tomka rysuje nam Mariusz Sepioło, raczej dziennikarz niż pisarz, który dał się poznać w górskim środowisku jako autor pierwszej, niedoskonałej wprawdzie, ale bardzo ważnej książki „Himalaistki”. Czy jest to portret wyczerpujący? Nie, i to z kilku powodów.
Po pierwsze dlatego, że wielką nieobecną jest druga żona Tomka, Ania. Zamykające się przed autorem drzwi do jej mieszkania są jaskrawym symbolem dystansu, dzielącego potencjalną bohaterkę od faktycznego biografa. Dystansu, który okazał się nie do pokonania i który mocno zaważył na wartości poznawczej książki. Przyczyn konsekwentnego utrzymania tegoż oddalenia możemy się jedynie domyślać.
Po drugie, Sepioło tytułuje swą biografię „Nanga dream”, choć wyprawom na Nagą Górę, bo odbyło się ich aż siedem, poświęcona jest, ujmując rzecz objętościowo, mniej więcej jedna trzecia książki. Autor sięga po nazwę, jaką Tomek nadał swej pierwszej wyprawie na Nanga Parbat i z której uczynił swoiste credo, zawierając w niej swoje przekonania o wolności ponad rygorami instytucji, o wolności marzeń. Czy to wystarczy, by czytelnik zrozumiał, jaka siła pchała Mackiewicza wciąż na ten sam szczyt? Czy pojmiemy, jakie pokłady rozgoryczenia wzbudziło w nim pierwsze zimowe zdobycie Nanga Parbat przez skuteczny, świetnie wyposażony i ogromnie doświadczony zespół Moro – Txikon – Sadpara? Jak Tomek zdołał tę gorycz porażki pokonać, by próbować po raz kolejny, i jeszcze raz, aż do skutku?
Cyniczni eksperci twierdzili, że na śmierć na stokach góry Mackiewicz niejako sam zapracował – brakiem doświadczenia, zapamiętaniem, działaniem w duchu „huraalpinizmu”. Czy faktycznie trzeba odhaczać w swym górskim kajecie kolejne stopnie wtajemniczenia, by realizować swe marzenia w sposób bezpieczny i zgodny z wytycznymi poprawności? Czyż spełnianie marzeń, w odróżnieniu od realizacji planów, nie jest działaniem z gruntu nierozsądnym i chaotycznym?
Sepioło w umiejętny, nienachalny sposób pozostawia odpowiedzi na te pytania czytelnikowi, co świadczy o jego kunszcie i delikatności zarazem. Fakt, iż autor maluje niepełny portret swego bohatera, jest zarazem siłą i słabością tej książki. Słabością dlatego, że pozycja ta domaga się dzieła komplementarnego, przy czym wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, iż takie powstaje. Siłą dlatego, że jako inteligentny i wrażliwy reporter Sepioło zdaje sobie sprawę, iż poznanie człowieka, zrozumienie tego, co faktycznie nim kieruje, jest w zasadzie niemożliwe, zwłaszcza w sytuacji, gdy proces tegoż poznania przeprowadzany jest na bliskich, wciąż zmagających się ze świeżą żałobą po śmierci Tomka.
Po trzecie, rodzi się pytanie: czy książka ukazała się zbyt wcześnie? W dobie pośpiechu i ekshibicjonizmu teraźniejszości wydaje się, że nie. Bowiem opowieść o Mackiewiczu kreują uczucia, emocje, nie zaś chłodna kalkulacja, z gruntu Tomkowi obca. W nieco uduchowiony sposób można stwierdzić, że Mariusz Sepioło opowiada sen o Tomku, śniącym o wolności podejmowania trudnych, ale samodzielnych decyzji, o borykaniu się z tychże decyzji konsekwencjami.
Nie martwcie się jednak. Autor nie uraczy nas skomplikowanymi strukturami semantycznymi, złożonymi figurami retorycznymi, pozostawiając to karkołomne i niekoniecznie sensowne zadanie recenzentom. Styl narracji, którym operuje Sepioło, jest prosty i bogaty w znaczenie, rzeczowy, lecz nie protekcjonalny, wnikliwy, lecz delikatny. Dlatego książkę czyta się dobrze i niemal natychmiast obdarza się autora zaufaniem, godząc się na wszelkie kontrowersje, związane z postacią bohatera.
Pisać szczerze o człowieku niedawno zmarłym jest zadaniem niełatwym. Mariusz Sepioło stara się wywiązać z niego jak najlepiej, podążając za swymi rozmówcami i godząc się na subiektywizm swego ujęcia. Czyni to z „Nanga dream. Opowieści o Tomku Mackiewiczu” lekturę ważną i poruszającą, którą polecam wszystkim, starającym się zrozumieć zapamiętanie, z jakim Mackiewicz zatracał się w swoim marzeniu.