Polscy himalaiści to tytuł najnowszej książki Dariusza Jaronia, wydanej nakładem wydawnictwa Marginesy. Premiera miała miejsce w styczniu tego roku. Pozwoliłam sobie już na wstępie założyć, że nie jest to monografia tworzona naprędce, na potrzeby zbliżającej się wówczas, osiemdziesiątej rocznicy zdobycia Nanda Devi East (7434 m) przez polski zespół w składzie Jakub Bujak i Janusz Klarner.
Tytuł książki jest nazbyt ogólnikowy i przez to zwodniczy, jednak zdjęcie na okładce oraz blurb Adam Bieleckiego wyjaśniają wystarczająco, czego owa pozycja dotyczy. Wiemy więc, że będzie o pasjonującej historii, a być może także o klątwie, narosłej wokół dalszych losów jej zdobywców.

Polscy himalaiści, od których wszystko się zaczęło
Czyli: Adam Karpiński – śmiałek, jakich mało. Śmiałek i wizjoner, jakich mało, rzutki organizator, niezły wspinacz, szalony marzyciel, który wyśnił sobie wyprawę na K2. Oraz budował solidne podwaliny alpejskiej turystyki zimowej. Stefan Bernadzikiewicz – miłośnik śniegu i zimna, który za tą miłością udał się aż na Spitzbergen. A także na Kaukaz, gdzie zdobył między innymi Szcharę (5193 m). Tuż obok niego na tymże szczycie stanął Jakub Bujak, trzeci uczestnik wyprawy na Nanda Devi East. Bujak niezbędne doświadczenie zdążył już zdobyć podczas ambitnych, nierzadko pierwszych przejść w Tatrach, Alpach i na Kaukazie. I wreszcie Janusz Klarner. Jego niewielkie doświadczenie górskie budziło kontrowersje i obawy. Ale za to dysponował środkami finansowymi, pozwalającymi mu na udział w przedsięwzięciu. Nanda Devi East miała być nie tyle celem samym w sobie, co środkiem do celu – zdobycia K2 (8611 m), wymarzonej góry książąt i imperialnych urzędników wysokiego szczebla. Od nich zatem, od tych czterech pionierów zaczyna się polski marsz w góry najwyższe. Zwieńczony zdobyciem przez trzech Polaków Korony Himalajów i Karakorum oraz pierwszym zimowym wejściem na dziesięć spośród czternastu ośmiotysięczników.
Skromność i blask
Jaroń konsekwentnie stroni od przesady i patosu. Zachowując szacunek i uznanie wobec swoich bohaterów, dąży autor do maksymalnie dokładnego, pełnego ich przedstawienia. Zahacza więc o powiązania rodzinne, losy przedwojenne oraz wojenne (rzecz jasna, tylko w przypadku Bujaka i Klarnera, gdyż Bernadzikiewicz i Karpiński zginęli w lawinie pod Tirsuli, 7074 m), cechy charakteru, opinie rodziny i przyjaciół. Sięga także po dostępną literaturę przedmiotową, czyli dotyczącą wyprawy tudzież jej uczestników. Oraz podmiotową, z zapiskami pamiętnikarskimi Jakuba Bujaka na czele. Zresztą, lektura listów i pamiętników musiała wywrzeć na Jaroniu spore wrażenie: bowiem czytelnik dostrzega inspirację eleganckim, klasycznym stylem wypowiedzi, jakim owe listy i zapiski się cechowały. Styl ten, daleki od bohaterskiej dezynwoltury czy epatowania okropnościami, świadczył o głęboko zakorzenionej kulturze słowa oraz o godności autorów zapisków. Nie musieli i nie chcieli zapewne, przez szacunek dla odbiorców, podnosić wagi swoich osiągnięć ani znaczenia swoich działań.
Wdzięk i lekkość słowa
Być może dzięki tejże inspiracji książkę Jaronia czyta się z tą samą przyjemnością, z jaką słuchacz odbiera pozornie zwiewną i lekką, a w istocie szalenie wymagającą arię z, dajmy na to, Czarodziejskiego Fletu Mozarta. Piękne, barwne słownictwo i spokojny rytm narracji dodatkowo podkreślają ten niewymuszony artyzm. Autor lojalnie ostrzega czytelnika, iż wiele szczegółów tej opowieści nie jest stuprocentowo pewnych. Los zabrał bohaterów, czas i barbarzyństwo drugiej wojny światowej pochłonęły świadków tamtych wydarzeń, a płomienie powstania warszawskiego strawiły lwią część cennych dokumentów wyprawy. Jednak przedstawiony piórem Jaronia świat tchnie autentycznością i głęboką perspektywą. Tym bardziej z całości, na niekorzyść niestety, wyróżnia się rozbuchany dramatycznie prolog. Jego celem było w założeniu, jak mniemam, uchwycenie uwagi czytelnika, jednak jawi się on jako zabieg tani i zbędny.
Polscy himalaiści: 3 razy „tak”, raz „nie”
Zacznijmy od „nie” za mętny tytuł i wydumany prolog. „Tak” zaś za rzetelność, szacunek i bogaty język. Dodatkowo, książka nie tylko utrwala i porządkuje miniony czas himalajskich pionierów, ale także stanowi dokument drogi, jakiej już nie ma. Drogi na szczyt Nanda Devi East, która osiemdziesiąt lat temu, z racji zmian klimatycznych, prezentowała zupełnie inne trudności i zagrożenia, niż ma to miejsce obecnie. Można było się o tym przekonać, śledząc postępy wyprawy jubileuszowej na tę górę (27 czerwca 2019 roku na szczycie stanęli Jarosław Gawrysiak i Wojciech Flaczyński). Wartościowa pod każdym względem, książka Polscy himalaiści staje się pozycją obowiązkową w biblioteczce każdego miłośnika gór najwyższych.
recenzja została opublikowana na portalu wspinanie.pl