Ilona Łęcka
  • Home
  • News
  • Teksty
    • Książki
    • Podróże
    • Góry
    • Wydarzenia
    • Eseje
    • Sztuka
    • Wywiady
    • Zapiski z podróży
  • Współpraca
  • O mnie
  • Kontakt
21 września 2017 Autor: Ilona Łęcka

Rum Doodle, czyli szczyt wesołości. Recenzja książki

Rum Doodle, czyli szczyt wesołości. Recenzja książki
21 września 2017 Autor: Ilona Łęcka

„Rum Doodle” Williama Bowmana, wydany nakładem Sklepu Podróżnika jest, jak wskazuje podtytuł, opowieścią o pionierskim zdobyciu najwyższej góry na świecie, liczącej ponad dwanaście tysięcy metrów „bogini opierającej się tym, którzy chcą postawić świętokradcze stopy w jej nieskalanym sanktuarium”.

Pod górę i wiatr w oczy

Historia, pisana ręką kierownika ekspedycji, rozpoczyna się w chwili kompletowania składu wyprawy. Na podbój owianego legendą szczytu ruszają najlepsi spośród najlepszych angielskich alpinistów, powołani przez specjalnie w tym celu utworzony komitet. Doborowy skład i spore nakłady finansowe niemalże gwarantują powodzenie ekspedycji. O ile można mówić o pewności, jeśli chodzi o pierwsze wejście na najwyższy szczyt świata.

Wyprawa na Rum Doodle

Do Jogistanu rusza siedmiu uczestników, z których każdy jest nie tylko doświadczonym wspinaczem, ale i wybitnym specjalistą w swej dziedzinie. Są to: naukowiec, specjalista od aprowizacji, fotograf – dokumentalista, ekspert od łączności, językoznawca, lekarz i oczywiście lider wyprawy. Posiadane fundusze pozwalają nie tylko na zaopatrzenie w najbardziej ekskluzywne frykasy, wysokiej jakości sprzęt medyczny oraz specjalistyczną aparaturę naukową, ale także na zatrudnienie ponad trzech tysięcy tragarzy.  Sama wyprawa przebiega według powszechnie znanego schematu, wypracowanego przez dotychczasowe wyprawy oblężnicze. Dotarcie do bazy, zakładanie poszczególnych obozów i przemieszczanie się między nimi w ramach aklimatyzacji, atak szczytowy, zwinięcie obozów i powrót do Wielkiej Brytanii. Jej celem zaś, poza zdobyciem szczytu, jest zebranie fachowej dokumentacji na temat lokalnej fauny i flory, sporządzenie dokładnej mapy, przeprowadzenie badań socjologicznych wśród autochtonów oraz wykonanie serii naukowych doświadczeń, pogłębiających znajomość specyfiki gór wysokich.

Rum Doodle – najwyższa góra świata

Jeśli jednak czytamy, że celem ataku jest szczyt o jedną czwartą wyższy niż Mount Everest, że za doświadczenie poszczególnych członków zespołu wystarczy stwierdzenie, że „byli dostatecznie wysoko”, że wzmiankowany sprzęt medyczny to przede wszystkim nieograniczone zasoby butelek szampana, że obserwowana w niższych partiach góry roślinność to humoreski, pokpiwki, gryzonie i swawolki, zaś na świat zwierzęcy składają się kozły ofiarne, banały, nuda długoogoniasta, włochata myśl czy okrutny bałwan, jeśli wreszcie wyobrazimy sobie logistykę działania siedmioosobowego zespołu, wspomaganego przez tysiące tragarzy – wiemy doskonale, że cała opowieść stanowi parodię.

„Rum Doodle” jako parodia

Czymże jest parodia? To jedna z najstarszych znanych literaturze form wypowiedzi: krytyczna w przekazie, humorystyczna w formie. Jest to gatunek szalenie wymagający zarówno wobec autora, jak i wobec czytelników. Od pierwszego oczekuje się bowiem konsekwencji w stylu narracji, a zarazem nieustannego zaskakiwania odbiorcy humoru we wciąż nowych odsłonach. Od odbiorcy zaś wymaga pobłażliwości wobec przywar zjawiska, które bierze na warsztat krytycznej oceny. Oraz rozeznania w tymże zjawisku, gdyż humor parodystyczny ma tym większą moc, im silniej osadzony jest w danym kontekście. Zatem, jako czytelnicy, powinniśmy znać relacje z przebiegu prawdziwych wypraw himalajskich. Ale musimy także uświadamiać sobie ogrom „dobrej, nikomu niepotrzebnej roboty”, jaką są one w swej istocie.  Tworząc parodię, łatwo przekroczyć granice dobrego smaku oraz zwykłej złośliwości. Bowiem im bardziej dany bohater czy dana sytuacja przypomina prawdziwe wydarzenia, tym bardziej śmieszy, lecz tym większe jest ryzyko, że kogoś tym podobieństwem do faktów urazi czy wręcz zrani.

rum doodle okładka
Okładka książki „Rum Doodle” (fot. materiały prasowe)

„Rum Doodle” jako trawestacja

Bowmanowi parodia udaje się doskonale. Autor przetwarza opis wyprawy na Nanda Devi z 1937 roku w tak znakomity sposób, że czytelnik w pełni akceptuje absurdy sytuacji, których bohaterami – czy raczej ofiarami – stają się uczestnicy ekspedycji na Rum Doodle. Dodatkowym walorem jest język narracji, utrzymany w nienagannym, wysokim stylu, silnie kontrastującym z opisywanymi wydarzeniami. Mamy zatem dystyngowanego, skrajnie naiwnego kierownika, lekarza, w trakcie wyprawy zapadającego na niemal wszystkie znane ludzkości choroby, zrzędliwego lenia o reputacji znakomitego wspinacza, który nieustannie boryka się z apatiami (morską, bazową, namiotową, lodowcową i tak dalej), dokumentalistę, który nie potrafi sfilmować poprawnie nawet jednego ujęcia, wiecznie zabłąkanego specjalistę od map, wreszcie: dyplomatę i tłumacza, który nieustannie popada w konflikty z miejscową ludnością z powodu opacznej interpretacji jej słów i obyczajów…

Dodatkowym smaczkiem są niesubordynowani tragarze oraz budzący grozę samą swą obecnością kucharz. Gotowane przez niego potrawy doprowadzają uczestników wyprawy do rozpaczy i rozstroju żołądka. Czy taka ekipa ma jakiekolwiek szanse na zdobycie najwyższego szczytu świata?

Enigma i elitarność

Sama historia publikacji niezwykłością niemal dorównuje  treści książki. Zaś oryginalny styl, w którym została napisana, plasuje ją na jednej półce obok najlepszych dzieł swojego gatunku. Ze wszech miar godna polecenia, opowieść o zdobywaniu legendarnej góry stanowi nie tylko wyśmienitą zabawę, ale i pozwala nabrać zdrowego dystansu do działalności  wysokogórskiej z narosłą wokół niej, heroiczną i patetyczną otoczką. „Rum Doodle” może stanowić wręcz probierz naszego poczucia humoru.

Na marginesie muszę wspomnieć, że o ile Grażyna Tłaczała świetnie poradziła sobie z niełatwym zadaniem przetłumaczenia oryginału, o tyle w kilku miejscach napotykamy niedostatki redaktorskie. Są one jednak na tyle mało istotne, że nie odbierają przyjemności z lektury. Dlatego też polecam tę książkę wszystkim, którzy cenią wysublimowaną rozrywkę. Rum Doodle z pewnością jej dostarczy.

Artukuł ukazał się na wspinanie.pl

Czytaj także:

  • „Polscy himalaiści” Dariusza Jaronia. Recenzja książki
  • „Wędrówki pirenejskie” Katarzyny Nizinkiewicz. Recenzja książki.
  • Denis Urubko i jego absurdy. Czyli o najnowszej książce himalaisty
  • Tomaž Humar. Biografia autorstwa Bernadette MacDoland. Recenzja
  • „Bumerang” Andrzeja Machnika, czyli himalaizm w krzywym zwierciadle

Share this:

  • Click to share on Facebook (Opens in new window)
  • Click to share on Twitter (Opens in new window)
  • More
  • Click to print (Opens in new window)
  • Click to share on LinkedIn (Opens in new window)
  • Click to share on Reddit (Opens in new window)
  • Click to share on Tumblr (Opens in new window)
  • Click to share on Pinterest (Opens in new window)
  • Click to share on Pocket (Opens in new window)
  • Click to share on Telegram (Opens in new window)
  • Click to share on WhatsApp (Opens in new window)
  • Click to share on Skype (Opens in new window)
  • Click to email a link to a friend (Opens in new window)

Humor górski literatura górska rum Doodle William Bowman

Poprzedni artykułW górę po Puchar Polski w Boulderingu, czyli Zako Boulder Power 2017Następny artykuł Wpadki i krzyki

1 komentarz

Pingback: Dobra książka górska. Jak ją napisać? Po czym rozpoznać? | Ilona Łęcka

Leave a Reply Cancel reply

Znajdź tekst

Ostatnie posty

Terra insecta, czyli planeta owadów. Recenzja książki24 maja 2021
Dobra książka górska. Jak ją napisać? Po czym rozpoznać?8 maja 2021
Wim Hof. Geniusz czy wariat? Człowiek, który oswoił zimno6 maja 2021

Kategorie

  • Eseje
  • Góry
  • Książki
  • News
  • Podróże
  • Sztuka
  • Uncategorized
  • Wspinaczka
  • Wydarzenia
  • Wywiady
  • Zapiski z podróży

Tagi

Ade Integrale alpinizm alpinizm fast&light Alpy Amazonka Bernadette McDonald biegi górskie biografia Denis Urubko drytooling ekologia El Capitan esej Eseje Filip Babicz film górski Fitzcarraldo Gran Borna himalaizm himalaizm zimowy Himalaje Kino Pod Baranami Korona Himalajów i Karakorum Krakowski Festiwal Górski Kultura górska literatura górska Literatura podróżnicza ochrona przyrody Opera Piotr Trybalski Polish Machine Polski Himalaizm Zimowy przyroda Rafał Fronia rekord Spotkania z Filmem Górskim styl życia Tatry Wojtek Kurtyka wspinaczka wspinaczka klasyczna Wspinaczka solowa Wspinaczka sportowa wspinaczka wielkościanowa wspinaczka wielowyciągowa

Najnowsze teksty

Terra insecta, czyli planeta owadów. Recenzja książki24 maja 2021
Dobra książka górska. Jak ją napisać? Po czym rozpoznać?8 maja 2021

Kategorie

  • Eseje
  • Góry
  • Książki
  • News
  • Podróże
  • Sztuka
  • Uncategorized
    • Wspinaczka
  • Wydarzenia
  • Wywiady
  • Zapiski z podróży

Bądźmy w kontakcie

+48 790 718 300
ilonalecka@gmail.comilonalecka.pl
© Ilona Łęcka 2019, Webmaster: Łukasz Mucha