„Wędrówki pirenejskie”, jak wskazuje tytuł, poświęcone są przemierzaniu przez autorkę Pirenejów samotnie lub w nielicznym towarzystwie.
Siermiężny niczym praca kafara budowlanego język prowadzi nas przez góry i doliny Pirenejów.
Wędrówki pirenejskie, czyli pomieszanie z poplątaniem
Ujęte w formę maili do przyjaciela krótkie opowieści charakteryzują się monotonią i chaosem oraz wpadkami stylistycznymi, a nawet gramatycznymi. Z całą pewnością nie powinny one cechować warsztatu wytrawnej blogerki. Nizinkiewicz regularnie publikuje w magazynie „Góry„. Niestety, zwykle z pociesznym skutkiem. Siermiężny niczym praca kafara budowlanego język prowadzi nas przez góry i doliny Pirenejów. Wprowadza przy tym zamieszanie poprzez szarpaną chronologię tudzież epizodycznie pojawiające się postaci.
Czy „Wędrówki pirenejskie” mają sens?
Sens opowieści błąka się niczym sama narratorka, co chwila gubiąc szlak. Nizinkiewicz jednak zawsze udaje się wyjść z opresji, dzięki przypadkowi, bądź, jak sama woli uważać, “opiekuńczym Aniołom”. Ratują ją one przed obrażeniami czy stawiającym na jej drodze kolebę. Dla odbiorcy schronieniem przed nudą byłaby pointa, lecz tej niestety brak. Gdyż o ile ekskursja może być celem samym w sobie, o tyle opis wędrówki winien stanowić lekką, zajmującą rozrywkę. Nie zaś – mitręgę.
Może wystarczyło poprzestać na podpisach pod pięknymi zdjęciami?
Prostota jest szlachetną ozdobą
Jeśli twórca prozy podróżniczej nie rości sobie pretensji do artyzmu, winien przynajmniej pozwolić sobie na szczerość. Tymczasem w książce pojawia się wiele przekłamań w kreacji samej narratorki. Jej emfatyczne deklaracje umiłowania samotności i natury przeplatają się z tęsknymi westchnieniami ku bratniej duszy, romantycznej miłości, a może ku burzliwemu romansowi, różowanemu skandalem?
Niewątpliwym walorem książki jest jej szata graficzna. Piękne zdjęcia autorstwa Nizinkiewicz ilustrują poszczególne etapy wycieczek. Co więcej, przemyślana edycja na papierze kredowym dodatkowo przenosi akcent artystyczny z tekstu na obraz. Jeśli taka była intencja wydawcy, może należało ograniczyć tekst do podpisów pod zdjęciami?
Czy warto sięgnąć po „Wędrówki pirenejskie”?
Książka może być jednak interesująca dla miłośników górskich wędrówek, zwłaszcza tych, którzy mają Pireneje w swych planach bądź wspomnieniach. No i dla tych odbiorców, którzy cechują się cierpliwością i niewielkim natężeniem krytycyzmu wobec autorki.
Czytaj także:
- „Zaginiony horyzont” Tadeusza Szczęsnego. Recenzja książki
- „Polscy himalaiści” Dariusza Jaronia. Recenzja książki
- Z kim wojuje Andy Kirkpatrick? – recenzja książki „Zimne wojny”
- „Bumerang” Andrzeja Machnika, czyli himalaizm w krzywym zwierciadle
- Czapkins raz jeszcze. Biografia autorstwa Dominika Szczepańskiego