29 października w ramach cyklu „Gra z Kantorem” wyemitowano w Sali teatralnej krakowskiej Cricoteki spektakl The blue boy irlandzkiej komitywy teatralnej Brokentalkers. Grupa powstała w 2001 roku i stanowi nowoczesną, performatywną i intensywnie poszukującą nowych środków i przestrzeni wyrazu trupę artystów, którzy chętnie wchodzą w bezpośrednie, spontaniczne interakcje z publicznością, oraz dla których sceną jest właściwie cały Dublin.
Tytuł zdaje się nawiązywać do znanego obrazu Jamesa Gainsborough, przedstawiającego efektownie wystrojonego, mniej więcej trzynastoletniego chłopca, wywodzącego się z wyższych warstw społecznych. Do tego cały spektakl zaczyna się niepozornie, by nie rzec – trywialnie. Oto przed mikrofonem staje Gary Keenan, reżyser przedstawienia (drugim reżyserem jest Feidlim Cannon), wyposażony w starą, składaną miarkę liniową, i opowiada widzom o swojej dziecięcej fascynacji tym przedmiotem, należącym do jego dziadka, który za sprawą wyobraźni w kilka sekund stawał się to koniem, to karabinem, to znów telewizorem…. Wydaje się, że widzowie wezmą udział w bezpretensjonalnym, lekkim standupie. Do czasu. Wtem okazuje się bowiem, że dziadek, prowadzący zakład pogrzebowy, posługiwał się ową linijką do mierzenia zwłok celem wykonania odpowiedniej trumny.
Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie
Na scenie znajdzie się czwórka aktorów, milczących i skrytych za nieruchomymi maskami, których jedyną formą sugestywnej ekspresji jest ruch. Śledzimy oto teatr wyuczonych gestów ucznia siedzącego w szkolnej ławce, zmagania osaczonego w rogu zimnej terakoty chłopca, rozpaczliwe miotanie się w pragnieniu ciepła i bliskości, kompulsywny taniec agresji i przemocy dzieci, instytucjonalnie pozbawionych możliwości skargi. Jest jeszcze piąta postać, górująca nad pozostałymi, nieruchoma i posępna figura Jezusa, przypominająca o mariażu władzy i Kościoła, jaki obowiązywał w Irlandii od lat dwudziestych dwudziestego wieku po czasy niemal współczesne. Tłem dla przejmującej choreografii są fragmenty propagandowych filmów dokumentalnych, prezentujących okres społecznej prosperity, zaś uzupełnieniem – bezpośrednia narracja uczestników wydarzeń, obecnie dorosłych, które przeszły przez piekło katolickiego sierocińca.
Cokolwiek uczyniliście jednemu z braci moich najmniejszych, mnieście uczynili
Sztuka stanowi rodzaj bolesnej terapii, jaką przeprowadzają na sobie samych nie aktorzy, lecz prawdziwi bohaterowie prawdziwego dramatu: osierocone lub odebrane samotnym matkom mocą administracyjnej decyzji dzieci, umieszczone w prowadzonym przez księży i zakonnice sierocińcu. Dzieci notorycznie głodzone, skrajnie zaniedbane, systematycznie i okrutnie bite, niejednokrotnie gwałcone lub w inny sposób wykorzystywane seksualnie przez opiekunów. Dzieci niechciane, źle edukowane, traktowane niczym społeczny wyrzut sumienia, stanowiące tętniącą zgorzel na ciele zgniłego moralnie społeczeństwa, skrywającego swe brudy pod grubą tkaniną bigoterii i wiernopoddaństwa rzekomym przedstawicielom chrześcijańskiego boga na ziemi.
Gdy byłem dziecięciem, myślałem i mówiłem jak dziecię
Ci, którzy przeżyli, opowiadają historie niekończących się, wyrachowanych udręk, jakimi byli poddawani, mówią o niemożności ratunku czy ucieczki, o traumatycznych wspomnieniach, mówią wreszcie o gasnącej tęsknocie za czymś, co wyobrażali sobie jako idylliczną normalność poza murem sierocińca. I nie jest to historia, która dzieje się gdzieś, kiedyś, daleko; wprost przeciwnie, krzyki bitych dzieci niekiedy przekraczały fizyczną barierę muru, okalającego placówkę, i niosły się po okolicy, zagłuszane dźwiękami orkiestry dętej, z której ośrodek słynął. A składana miarka, za pomocą której reżyser tak skutecznie zmienił akcent narracji z humorystycznego na tragiczny, posłużyła raz jego dziadkowi do zmierzenia ciała chłopca, zmarłego w placówce po rzekomym upadku ze schodów.
Aktorzy milcząco toną w ciężkim, żółtawym półmroku, targani konwulsjami, pozbawieni wszelkiej radości i beztroski, wyzuci z indywidualności za sprawą jednolitych, zgrzebnych mundurków i numerów, noszonych na szyi, podczas gdy z ust bohaterów wydarzeń, stanowiących dla przedstawienia kanwę i inspirację, sypią się rozpacz, strach, brak nadziei, nienawiść wobec krzywdzicieli, pragnienie nie tyle zadośćuczynienia, co bycia wysłuchanym. Surowość scenografii, niemal całkowity brak rekwizytów, doskonale wpisująca się swą prostotą w ogólny nastrój muzyka, a także narracje bohaterów, obezwładniająca swą rozpaczliwą powściągliwością gra aktorów, wtręty reżysera, który przybliża bardzo osobisty aspekt tworzonego dramatu wywołują tak głęboko wstrząsające wrażenie, że spektakl, choć krótki, odbiera się jako ciężkie, mroczne doznanie, jakże dalekie od katharsis, a bliższe znacznie gniewowi i chęci pomszczenia doznanych przez dzieci krzywd. Nie ma przy tym charakteru antyklerykalnego oskarżenia, stanowi jedynie wstrząsające świadectwo cierpienia i strachu.
The blue boy, najkrócej mówiąc, jest artystycznie przetworzoną opowieścią o potwornej codzienności w ośrodku opiekuńczym w Artane, jednym z dwustu pięćdziesięciu, prowadzonych przez Zgromadzenie Braci Chrześcijańskich.
20 maja 2009 roku opublikowano obszerny, liczący ponad dwa tysiące stron raport irlandzkiej Komisji do Spraw Przemocy Wobec Dzieci (Commission to Inquire into Child Abuse), zwany raportem Ryana od nazwiska przewodniczącego komisji. Publikacja stanowi efekt wnikliwego, prowadzonego przez dziewięć lat śledztwa, które wykazało wyrachowane i pozbawione wszelkich skrupułów, systemowe maltretowanie dzieci w irlandzkich przytułkach dla sierot. Wykazano praktykowanie rytualnej przemocy fizycznej, psychicznej i seksualnej wobec chłopców i dziewczynek (ośrodki dla dziewcząt były prowadzone przez zakonnice, ośrodki dla chłopców – przez księży). Udało się ustalić około ośmiuset sprawców gwałtów, bicia, zastraszania, głodzenia i innych, okrutnych form przemocy i nadużyć wobec dzieci. Tortury polegały między innymi na biciu specjalnie w tym celu zaprojektowanymi i wykonanymi (często przez same ofiary) przedmiotami, maksymalizującymi doznania bólowe, a także na kopani, zadawaniu oparzeń, zmuszaniu do pozostawania w pozycji klęczącej przez wiele godzin, zmuszaniu do kąpieli w wodzie o temperaturze bliskiej wrzenia, biciu w podeszwy stóp, zawieszaniu na haku i biciu, szczuciu psami. Takich środków wychowawczych przez cały XX wiek używali wobec dzieci księża oraz bracia i siostry zakonne w instytucjach kościelnych w Irlandii. Wychowankowie tych ośrodków byli też na masową skalę molestowani seksualnie, z gwałtami zbiorowymi włącznie. Skala zjawiska jest wprost niewyobrażalna. Mówi się nawet o 40 tysiącach ofiar w dwustu pięćdziesięciu instytucjach, prowadzonych przez Zgromadzenie Braci Chrześcijańskich. Władze kościelne w Irlandii dokładały wszelkich starań, by zablokować publikację raportu. Między innymi wniesiono sprawę do sądu o zatajenie tożsamości sprawców. Po rocznym procesie doszło do umowy, na mocy której personalia sprawców tortur i gwałtów pozostały anonimowe.
Link do strony ze zdjęciami http://brokentalkers.ie/portfolio/the-blue-boy/
Fot. Marcin Lewandowski